Amerykanie, Niemcy, Polacy, Brytyjczycy coraz rzadziej chodzą na zakupy

Kazimierz Piekarz

30-05-2017
Amerykanie, Niemcy, Polacy, Brytyjczycy coraz rzadziej chodzą na zakupy

W dobie mobilności biznesy przenoszone do sieci i znikające sklepy nie zaskakują. W Polsce takie widoki zobaczymy szybciej niż nam się wydaje. 

Tym razem serwuję dużą dawkę liczb dotyczących e-commerce, aczkolwiek użytecznych, własnych obliczeń. Jeśli jest ich za dużo, to przepraszam i zapraszam na koniec tekstu, do podsumowania. Nim jednak przewiniesz ekran, zwróć uwagę na zawężoną definicję pojęcia handlu detalicznego (retail), wykorzystywaną przez Centre for Retail Research (CRR), wykluczającą wydatki na zakupy m. in. usług bankowych, usług biur podróży, biletów, paliw samochodowych, w kawiarniach i w restauracjach. Zwykle szacunki wartości e-handlu w Polsce są wyższe (np. Izba Gospodarki Elektronicznej), gdyż obejmują szerszą definicję tego pojęcia.

Jak podaje eMarketer.com, już prawie 2/3 internautów w USA, czyli ponad 130 mln ludzi, robi zakupy za pośrednictwem urządzeń mobilnych (cztery lata wcześniej była to zaledwie 1/4 dorosłych Amerykanów).

W roku 2016 wartość mobile commerce za Oceanem przekroczyła zawrotną – jak na europejskie i polskie realia – sumę ponad 104 mld funtów szterlingów (GBP) (sic i proszę nie mylić z dolarami lub euro; dla uproszczenia wykorzystujemy dane źródłowe CRR podane w GBP – funtach szterlingach), a udział mobile w e-commerce stanowił 33,9%.

Dla porównania, w najbardziej “zmobilizowanym” kraju europejskim – w Wielkiej Brytanii – udział m-commerce był nieco wyższy i stanowił 35,6% w całym rynku online retail, u naszych zachodnich sąsiadów 34%, a średnio w Europie 23,4% (znacznie niższy niż w USA). Wartość rynku m-commerce w Wielkiej Brytanii to 21,51 mld GBP, w Niemczech 18,43 mld GBP (na podstawie danych Centre for Retail Research oraz własnych kalkulacji).

Coraz więcej Amerykanów robi zakupy w sieci. Coraz mniej chodzi na zakupy lub mniej kupuje. Ale nie tylko oni, Europejczycy także. Dzięki smartfonom i tabletom zakupy dosłownie same “przychodzą” do ludzi w każdym miejscu – nawet tym najbardziej intymnym i o każdej porze – zamówienia online mogą spływać w każdej z 24 godzin doby. Jeśli jeszcze uwzględnimy rozwój marketingu konwersacyjnego oraz wykorzystanie chatbotów i wirtualnych asystentów, czyli narzędzi sztucznej inteligencji, o czym pisałem w poprzednich tygodniach, właściwe zakupy mogą robić się same.

Sieć wciąga w zakupy

Handel w sieci jest najszybciej rozwijającym się rynkiem detalicznym w Europie. W 2016 roku jego wartość w krajach objętych badaniem wzrosła o 15,6%. Trzy największe kraje (Wielka Brytania, Niemcy i Francja) odpowiadały za 75% sprzedaży online. W bieżącym roku przewidywany jest dalszy wzrost – o 14,2%, do kwoty 230 mld GBP.

źródło: Centre for Retail Research

 

W trójce najszybciej rosnących rynków online w Europie jest Polska. W 2016 rynek e-handlu w naszym kraju urósł o 17,8%, do kwoty 5,23 mld GBP – 27,94 mld PLN po przeliczeniu (kurs średnioważony roczny w złotych, NBP). W 2017 roku wydatki mają zwiększyć się w podobnej proporcji, do kwoty 6,14 mld funtów.

Polska na tle innych

Według raportu “E-commerce w Polsce 2016 Gemius dla e-Commerce Polska” internauci wskazali, że już 41% z nich korzysta ze smartfona w procesie dokonywania zakupów online, a 24% z tabletu.

Z kolei Statista za 2015 rok podaje, że m-commerce stanowił 13,9% e-handlu w Polsce. Na podstawie dynamiki wzrostu rynku rok do roku szacowana wartość e-handlu wyniosła 4,44 mld funtów. Zatem wartość mobile commerce w Polsce w 2015 to 0,62 mld GBP (3,56 mld PLN). Przyjmując 100% jako dynamikę wzrostu w 2016 roku i 50% w 2017, otrzymujemy 1,23 mld GBP (6,59 mld PLN) w 2016 i 1,85 mld GBP w 2017 roku. Estymowany udział m-handlu w e-handlu 23,6% w 2016 i nawet 30,2% w roku bieżącym.

źródło: Obliczenia własne na podstawie eMarketer, Centre for Retail Research oraz Statista

 

Proporcje wielkości rynków mówią ile razy dany rynek jest większy od polskiego pod względem wartości. Mimo szybkiego wzrostu wartości handlu za pośrednictwem urządzeń mobilnych, polski rynek m-commerce jest wciąż 15 razy mniejszy niż rynek niemiecki! Pocieszającym jest jednak fakt, że należymy do grupy niedojrzałych rynków e-commerce (są w niej też Włochy i Hiszpania), o dużym potencjale wzrostu, i że przed nami 2-3 lata solidnych wzrostów, w czasie których powinniśmy pokonać bariery natury technicznej (głównie w mniejszych ośrodkach). Powinien się też zwiększyć zasięg, a szczególnie regularność zakupów online.

Dzięki tym czynnikom powinniśmy nadgonić dystans dzielący nas od największych rynków.

 

Komentarze:

Comments

comments