Beacony umierają, czy jeszcze żyją. Mi się wydaje, że raczej dojrzewają

Krzysztof Heyda

22-09-2017
Beacony

Beacony umierają. Tak przynajmniej można ostatnio wyczytać w mediach. Do takiego wniosku można też dojść patrząc na znacznie wolniejszy wysyp wdrożeń. A mi się wydaje, że beacony się nie kończą, tylko dojrzewają. Technologia, po pierwszym huraoptymizmie została zweryfikowana przez rynek i jest teraz wykorzystywana trochę mniej spektakularnie i bezkrytycznie, za to bardziej z sensem – i dalej ma ciekawe wdrożenia, jak te przygotowane przez Target.

Target to amerykańska sieć handlowa działająca w branży od początku XX wieku. Ma ponad 1800 sklepów i zatrudnia 341 tys. pracowników (dane z 2016 roku). W tym roku sieć przechodzi duże zmiany w kanale mobilnym. W pierwszej kolejności połączyli swoje aplikacje – swoją główną zakupową oraz Cartwheel – oferującą kupony i swego rodzaju program lojalnościowy. Drugim krokiem jest aktualizacja głównej aplikacji o nowe funkcje i tu do gry wchodzą beacony.

Dotychczas w aplikacji można było znaleźć mapę, która pomagała w znalezieniu poszukiwanego produktu. Teraz, dzięki umieszczeniu w sklepie setek beaconów, aplikacja pokaże również położenie klienta w sklepie – taki wewnętrzny GPS. Po kliknięciu w poszukiwany towar aplikacja wyświetli jego położenie (alejka, w której jest dostępny) oraz informacje o promocjach, z których można skorzystać przy jego zakupie. Dodatkowo beacony w przestrzeni sklepowej będą wysyłały wiadomości push z informacją o aktualnych okazjach. W najbliższym czasie w aplikacji znajdzie się też rozwiązanie do płatności mobilnych, mające głównie wspierać kartę kredytową sieci REDcard.

 

Nie jest to pierwsze podejście Target do beaconów. Już w 2015 roku sieć rozpoczęła testy tej technologii w 50 sklepach. Wykorzystali wtedy urządzenia naszego rodzimego producenta Estimote. W rezultacie jednak do pełnego wdrożenia skorzystano z beaconów zintegrowanych z nowo założonym oświetleniem LED – niestety sieć nie podaje, kto jest producentem tego rozwiązania. Niewątpliwą jego zaletą jest pewnie to, że nie trzeba się martwić o zasilanie beacona, skoro jest na stałe podłączony do prądu. Na razie funkcjonalność lokalizacji dostępna jest w około 800 sklepach.

Cały ten proces, wczesne testy w małej liczbie salonów, sprawdzanie różnych dostawców sprzętu, weryfikacja i zmienianie swoich pomysłów pokazuje, ile czasu naprawdę zajmuje rzetelne wdrożenie nowych technologii i przecieranie szlaków. Oczywiście nie jest to pierwsze wdrożenie tego typu – i u nas są już aplikacje oferujące podobną funkcjonalność. Dla mnie jednym z lepszych pomysłów zaprezentowanych przez Target jest integracja beaconów ze stałym źródłem prądu. Z własnego doświadczenia wiem, jak ciężkie jest zarządzanie „flotą” beaconów w kilkuset salonach, które zasilane są z baterii. Nigdy nie wiadomo, czy wszędzie urządzenia działają prawidłowo, jaki jest poziom naładowania baterii, a i sama organizacja ich wymiany nie jest taka oczywista.

Sądzę, że beacony nie umierają, a jedynie weryfikujemy swoje oczekiwania wobec nich i zaczynamy ich używać bardziej krytycznie, ale za to z większym sensem.

 

Komentarze:

Comments

comments