Konsumowanie przez wymianę – sharing economy

Wojciech Marciniak

23-09-2016
Konsumowanie przez wymianę – sharing economy

Żeby korzystać nie musisz posiadać. Zamiast nabywać, lepiej wymieniać, dzielić się, pożyczać, współkorzystać. Taką ideę szerzą podmioty sharing economy, czyli gospodarki współdzielenia.

Symbolem sharing economy stała się wiertarka. Słynne słowa Rachel Botsman, ekspertki od collaborative consumption, że to, czego potrzebujemy, to dziura w ścianie, a nie wiertarka, poruszyły tłumy. Skoro statystyczny Amerykanin korzysta z tego narzędzia jedynie 13 minut w roku, to po co każdy z nich ma kupować własne. Lepszym rozwiązaniem, z ekonomicznego punktu widzenia, jest pożyczenie wiertarki od sąsiada.

Na tej idei wyrosły podmioty wyceniane dziś w milionach czy nawet miliardach dolarów, takie jak BlaBlaCar, Couchsurfing, Airbnb. Z Couchsurfingu, na którym ludzie z całego świata goszczą się wzajemnie w swoich własnych domach, co roku korzysta 4 miliony użytkowników. Airbnb, zrzeszający ludzi wynajmujących swoje mieszkania podróżującym, oferuje noclegi w 191 krajach. A BlaBlaCar – platforma wspólnych przejazdów łącząca kierowców mających wolne miejsca w samochodzie z pasażerami podróżującymi w tym samym kierunku – podaje, że w serwisie udostępniono już 50 milionów przejazdów.

Źródła dynamicznie rosnącej popularności tego typu serwisów upatruje się w wykorzystywaniu zasobów, które nie są używane w takim stopniu, w jaki mogłyby być. W tym modelu zyskuje osoba korzystająca – bo używa dóbr, ponosząc mniejsze koszty, niż gdyby je nabywała, oraz podmiot udostępniający – bo odnosi korzyści (zrzutkę na paliwo, zapłatę za nocleg, czy możliwość przenocowanie u swoich gości), które optymalizują koszty utrzymania tego, co już posiada.

Największe pole do popisu sharing economy znajduje obecnie w transporcie oraz w turystyce. Ale dzielić można nie tylko przedmioty. Polska dołożyła cegiełkę do budowania rynku współdzielenia umiejętności. Użytkownicy Skilltrade, polskiej platformy umiejętności, uczą się wzajemnie, oferując np. konwersacje w języku hiszpańskim w zamian za pomoc w Photoshopie, albo lekcję jogi oraz umawiają się na aktywności, np. planszówki, wyjście na koncert, czy wspólne gotowanie. Platforma umiejętności zgromadziła już prawie 300 tys. użytkowników z kilkudziesięciu krajów.

Sharing economy działa również na rynku finansów. Serwisy pożyczek społecznościowych łączą pożyczkobiorców z inwestorami – osobami, które pożyczają prywatne zasoby na określony procent. Najstarszy i największy tego typu polski serwis, Kokos.pl, podaje, że za jego pośrednictwem w ciągu 8 lat pożyczono ponad 141 mln złotych w prawie 125 tys. aukcji.

Liczb tego typu i popularności opisywane podmioty nie zyskałyby bez internetu. Nowe technologie to stała składowa sharing economy – wszystkie podmioty funkcjonujące w tym modelu łączą ludzi online, większość z nich umożliwia wygodną komunikację dzięki aplikacjom mobilnym. W celu budowania wiarygodności użytkowników, serwisy wdrażają systemy rekomendacji – użytkownicy polecają i oceniają osobę, która współdzieli zasoby. Dlatego mówi się, że w gospodarce współdzielenia walutą jest zaufanie.

Nie jest tajemnicą, że early adoptersami i hard userami platform sharing economy są ludzie młodzi, otwarci, mobilni. To przede wszystkim Millenialsi, którzy preferują alternatywne formy podróżowania, uczenia się, czy zdobywania funduszy, bo stracili zaufanie do próbujących zarobić na nich firm, instytucji i banków. Patrząc na swoich harujących rodziców widzą, że posiadanie wcale nie przynosi więcej szczęścia niż korzystanie, i bardziej cenią kapitał społeczny, niż ekonomiczny.

A poniżej kultowy już wykład Rachel Botsman na TED.

Autor

Wojciech Marciniak, współzałożyciel Skilltrade

 

Komentarze:

Comments

comments