Sto lat SMS-ie!

Andrzej Ogonowski

03-12-2012
Sto lat SMS-ie!

Merry Christmas” – taką treść miał pierwszy SMS na świecie, wysłany dokładnie 20 lat temu, 3 grudnia 1992r przez pracownika Vodafone UK, Neil’a Papwoth. Na pewno nikt wówczas nie spodziewał się, jaką rewolucję w komunikacji niesie za sobą krótka wiadomość tekstowa.

Cały czas zastanawiam się nad tym, dlaczego SMS jest nadal popularny? To, że czasami wolimy pisać SMS-y niż dzwonić, potrafię zrozumieć – wygoda, brak odwagi, czy zwyczajnie przyzwyczajenie. Jednak wciąż intryguje mnie zdecydowana przewaga SMS-owania nad komunikacją przez wszelkiego rodzaju czaty. Mamy już ok. 40 proc. smartfonów w Polsce, ponad 9,5 mln użytkowników Facebooka, 6 mln użytkowników GG, a okazuje się, że nadal 78 proc. Polaków wysyła przynajmniej jednego SMS-a dziennie. Z kolei według globalnych badań Portio Research 91 proc. użytkowników smartfonów aktywnie SMS-uje, mimo że ma stały dostęp do różnych aplikacji – oprócz FB, chodzi tu również o “Skype’a”, “Twittera”, Apple “iMessage” oraz Blackberry “Messenger”. Z tych komunikatorów korzysta znacznie mniejszy odsetek ankietowanych niż z SMS-ów, kolejno: 37 proc.,17 proc., 17 proc., 11 proc. oraz 10 proc.

Co prawda jakiś czas temu trafiłem na ten komunikat, w którym opisano wyniki ostatnich badań w USA i stwierdzono, że “w USA po raz pierwszy w historii spadła średnia miesięczna liczba przesyłanych SMS-ów” i można dyskutować nad tym, że moda ta przyjdzie i do nas. Jednak ja jestem spokojny o SMS-y, gdyż jest to znakomite i jak do tej pory jedyne tak wszechstronne i bezpośrednie narzędzie marketingowe. Co z tego, że ludzie będą rzadziej pisać SMS-y, jeśli nadal będą je odczytywać.

Treść pierwszej wiadomości pozwala mi teraz gładko nawiązać do zbliżających się Świąt (dzięki Neil!). Pomyślcie – jak teraz, kiedy pozostały do nich 3 tygodnie, zaprosić klientów właśnie do Was? Jak przypomnieć im o Waszej ofercie? Na pewno nie krzycząc poprzez banery, reklamy, plakaty, bo tak wydzierają się inni i nikt ich już nie słucha. Lepiej wysłać SMS-a wprost do kieszeni klienta, zaprosić go “na ucho”. Czy nie wydaje się Wam to prostsze i skuteczniejsze?

W ramach podpowiedzi zdradzę Wam jak w 160 znakach zbudować dobrą, zachęcającą treść komunikatu. Zakładając, że działacie zgodnie z zasadami permission marketingu (marketingu za przyzwoleniem), używajcie własnych nazw nadawcy – jest to najszybsza i najskuteczniejsza forma przedstawienia się. Jeśli macie taka możliwość – wykorzystajcie dane odbiorcy. Przywitajcie się po imieniu (Witaj Moniko!). A potem przedstawcie mu przejrzystą ofertę i zachęćcie do działania.

Np.: Wojtku! Tylko do końca tego tygodnia 20% rabatu na wszystkie zabawki w naszym sklepie! Nie przepłacaj i przyjdź po prezenty do nas. Do zobaczenia!

Najistotniejszą wydaje mi się być zawsze tzw. “marchewka”, czyli rabat, ale nie stały, nie przy kolejnych zakupach – teraz. Rusz się człowieku z kanapy i zrób te zakupy teraz! Nie czekaj, bo po pierwsze będzie za późno i wszystko Ci wykupią, a po drugie nie będziesz miał już wtedy rabatu. Teraz, albo nigdy! Następna okazja przyjdzie dopiero w kolejnym SMS-ie. A pisząc go, nie wysyłajcie wiadomości zbyt często (polecam maksymalnie jedną na tydzień). Takie działanie ma zapraszać klienta i nawiązywać z nim relacje, nie odpychać od Waszej marki. Więcej na temat budowania udanej treści przeczytacie tutaj.

Kończąc już, jeśli miałbym wskazać możliwą kolejną rewolucję w komunikacji na taką skalę, wskazałbym chyba przekaz myśli… Zostawiam Was z definicją “przekazu myśli”, tak na udany początek tygodnia!

Komentarze:

Comments

comments