Facebook i Snapchat zmieniają zasady gry w sferze wideo mobilnego

Facebook i Snapchat zmieniają zasady gry w sferze wideo mobilnego

Taką tezę ogłosił amerykański „Business Insider” w najnowszej publikacji „The Disruption of Mobile Video”. No dobra, a co z YouTubem?

„BI” nie ma wątpliwości, że rok 2015 był rokiem, gdzie wideo online zaczęło być kojarzone w pierwszej kolejności z wyświetleniami na urządzeniach przenośnych. Przywołuje tutaj badanie firmy Ericsson, według którego w ubiegłym roku wideo stanowiło połowę całego ruchu mobilnego na świecie, a do końca 2020 roku ma obejmować nawet 70 proc. całego obiegu. Warto dodać, że obliczenia badaczy z Cisco idą jeszcze dalej. 55 proc. ruchu w 2015 r. i aż 75 proc. w 2020.

Analitycy „BI” szacują jednak, że zaledwie połowa internautów oglądających w tamtym roku filmy na YouTubie, wyświetlała je mobilnie. W przypadku Facebooka było to aż 90 proc. użytkowników. Przywołując inne badania, zauważają spadek liczby materiałów publikowanych przez amerykańskie firmy na YouTubie i nieznaczny wzrost tych materiałów wysyłanych przez podmioty medialne. Na Facebooku obserwują z kolei ogromny wzrost takich treści w skali roku: +145 proc. w przypadku marek i aż 353 proc. w przypadku mediów. W całościowym rozrachunku na YouTubie obecnie znajdziemy więcej takich filmów, jednak ten stan potrwa tylko do końca trzeciego kwartału bieżącego roku. W październiku Facebook ma mieć o ponad 57 proc. więcej filmów publikowanych przez firmy i media niż YouTube.

Autorzy publikacji widzą Facebooka przede wszystkim jako serwis mobilny. I nie ma się co dziwić – według kwietniowych danych, w ciągu miesiąca z Facebooka aktywnie korzysta 1,65 miliarda internautów, z czego aż 1,51 miliarda łączy się poprzez urządzenia przenośne.

Ale nie w Facebooku upatrują prawdziwego „burzyciela” obecnego status quo.

Snapchat! Nie jest przede wszystkim mobilny – jest stuprocentowo mobilny. Nie jest tylko głupawym komunikatorem millenialsów – w USA wolą go od Messengera i Whatsappa. Snapchat przede wszystkim może pochwalić się imponującymi statystykami oglądalności wideo. Gdy w październiku 2015 roku Facebook poinformował, że wgrywane do jego serwisu filmy wyświetlane są 8 mld razy dziennie, Snapchat oświadczył, że za pośrednictwem ich aplikacji dochodzi do 6 mld wyświetleń. W marcu PR-owcy Snapchata dumnie oznajmili, że ich appka dobiła do 8 mld wyświetleń, którymi chwalił się Facebook. A już w kwietniu poinformowali, że mają 10 mld odtworzeń dziennie.

Gigant Zuckerberga od czasu podania danych z października 2015 nie zaktualizował danych o dziennej oglądalności. YouTube od pewnego czasu mówi tylko o „miliardach dziennych wyświetleń”. Wiadomo, że w 2012 roku tych miliardów było dokładnie cztery. Czy po dziesięciu latach istnienia lider e-wideo powinien zacząć się obawiać Facebooka i Snapchata? Czy dla najpopularniejszego serwisu społecznościowego zagrożeniem może być z pozoru banalna aplikacja?

Choć „Business Insider” przekonuje, że tak, trudno jednoznacznie i uczciwie odpowiedzieć na to pytanie. Każda z usług ma nieco inny charakter. Facebookowy pomiar oglądalności ma się prawie nijak do tego youtube’owego. Nie do końca wiadomo, jak porównać je z kryteriami aplikacji, która swoje znikające treści bada w zróżnicowanych kanałach, także w chatach.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że wideo online staje się coraz bardziej wideo mobile. Walka o uwagę widza trwa w najlepsze, ale już na zupełnie innym kanale.

 

 

Komentarze:

Comments

comments