Collaborative economy, Scan&Shop i inne najnowsze trendy w retail

Krzysztof Heyda

27-06-2017
Collaborative economy, Scan&Shop i inne najnowsze trendy w retail

Carrefour dobija do światowych trendów i przeprowadza właśnie zamknięte testy nowej usługi „SąSiatki”. Usługa bazuje na współpracy strony eCarrefour.pl i aplikacji mobilnej Mój Carrefour.

Jak to działa?

Na stronie internetowej tworzymy listę zakupów i jako opcję dostawy wybieramy usługę „SąSiatki”. Osoby w sklepie, które mają aplikację Mój Carrefour z włączoną opcją „SąSiatki”, widzą tę listę i mogą dokonać zakupów oraz dostarczyć je wg. zaproponowanych wytycznych. W nagrodę otrzymają bony na zakupy w sieci Carrefour.

„SąSiatki” wpisują się w trend collaborative economy, czyli ekonomii współpracy. Bazuje ona na współpracy społeczności, w opozycji do scentralizowanych instytucji. Podobny system testuje amerykański gigant handlowy Wal-Mart. W zamian za dostarczanie przez klientów offline zakupów klientom online, mieliby oni dostawać rabaty lub zwrot za benzynę.

To jednak nie jedyny pomysł amerykańskiej sieci. Wal-Mart testuje także dostarczanie zakupów przez własnych pracowników, którzy wracają z pracy do domu. Po drodze mieliby oni odwiedzić zamawiających online i przywieźć im ich zamówienia.

W Polsce nie tylko Carrefour wprowadza innowacje do naszego sposobu kupowania. Na początku roku pisałem o nowościach w Tesco, usłudze Scan&Shop. W skrócie pozwala ona samemu zeskanować kody kreskowe własnych zakupów, by na koniec, przy kasie samoobsługowej zapłacić za towar bez wyciągania go z koszyka. Kody można skanować zarówno dedykowaną aplikacją Scan&Shop Mobile, jak i specjalnymi czytnikami dostępnymi przy wejściu. Cały proces ma znacznie skrócić i ułatwić zakupy. S&S jest na razie dostępne w 3 marketach w Krakowie, Łodzi i Poznaniu.

Niewątpliwym liderem tego typu pomysłów jest Amazon. Poza testami sklepu bez kas, zaprezentował on ostatnio nową opcję odbioru zakupów – Amazon Fresh Pickup. Klienci Prime tej sieci mogą zamówić zakupy w aplikacji Amazon i ustalić godzinę odbioru. W dogodnym czasie (min. 15 minut) mogą przyjechać samochodem, zaparkować na dedykowanym miejscu, gdzie pracownik Amazonu spakuje ich zakupy do bagażnika.

 
Internetowy (już nie tylko) gigant ma też na koncie bardziej futurystyczne wdrożenia. Kilka tygodni temu zaprezentowali Amazon Dash Wand. To kolejne urządzenie z Alexą na pokładzie, tym razem przeznaczone głównie do robienia zakupów głosem. Wystarczy powiedzieć nazwę towaru, który chce się kupić i już – towar znajduje się w e-koszyku. Jeśli chcemy kupić konkretny rodzaj danego towaru, możemy zeskanować kod kreskowy wbudowanym czytnikiem. Do tego Amazon Dash Wand kosztuje zaledwie 20$, więc stać na niego każde gospodarstwo domowe.

Amazon planuje też zrewolucjonizować sposób dostawy przez zaprzężenie do tego dronów. O tym słyszeliśmy już kilka lat temu, ale ledwie w zeszłym tygodniu dowiedzieliśmy się, że do urzędu patentowego wpłynął projekt „uli” dla dronów. Projekt zakłada zbudowanie wież pełniących role baz, z miejscami do startu oraz lądowania dronów. Ule byłyby budowane w obszarach miejskich, po jednym na miasto. Mogłyby wspierać tradycyjne dostawy samochodami oraz strefy do samoobsługowego odbioru, ponieważ normalne centra logistyczne znajdują się zazwyczaj na obrzeżach miast, co rodzi problem z czasem i jakością dostawy.

Tego typu projekty to jeszcze pewnie pieśń przyszłości, ale już rok temu Amazon zrealizował pierwszą dostawę dronem i jest najbliżej realizacji futurystycznego planu dostaw.

W całej branży handlowej widać wyraźny trend przenoszenia zakupów w świat online i przekazywania części obowiązków – jak dostawa i odbiór – na samych klientów czy nawet pracowników sklepu.

Korzyści – szybsze i jeszcze bardziej mobilne zakupy.

 

Komentarze:

Comments

comments