Michał Stefański, MobileMS: bluetooth marketing przeszedł długą drogę

Łukasz Kłosowski

22-07-2015
Michał Stefański, MobileMS: bluetooth marketing przeszedł długą drogę

Wywiad z Michałem Stefańskim, CEO w MobileMS, na temat beacon technology.

Dlaczego postanowiliście zająć się beacon technology?

Specjalizujemy się we wdrażaniu technologii, które dopiero zyskują na popularności. Staramy się kreować trendy i być na czasie. Przykładem jest system informacji turystycznej Odkoduj Łódź – pierwsze tego typu wdrożenie oparte o fotokody.

Dlaczego według nas beacony niedługo staną się – o ile już nie są – technologicznym must have? Patrząc z punktu widzenia użytkowników, to przede wszystkim wygoda użytkowania i dopasowanie komunikatu do kontekstu. Posłużę się przykładem. Gdy użytkownik znajdzie się w zasięgu nadajnika – i ma zainstalowaną aplikację oraz włączony bluetooth – automatycznie otrzyma powiadomienie z informacjami o oglądanej właśnie wystawie lub promocji w sklepie. Co jeszcze? Wygodne ustalanie lokalizacji – nie muszę skanować fotokodu przy drzwiach lub analizować mapy. Gdy znajdę się w zasięgu beacona, aplikacja sama wskaże, w której części budynku jestem. Bardzo ciekawe są także – zarówno z punktu widzenia użytkownika, jak również firmy oferującej aplikację – nowoczesne programy lojalnościowe angażujące beacony. Bez kart, kuponów i innych nośników. Na przykład przy kolejnej wizycie w kawiarni dostaniesz kawę gratis – bez skanowania czegokolwiek.

Macie za sobą duże wdrożenie – aplikacje dla Manufaktury. Potwierdza to fakt, że firmy zewnętrzne potrafią z powodzeniem realizować zaawansowane projekty. Ale z drugiej strony jesteście na przykład ograniczeni nie posiadaniem własnych beaconów jak Estimote czy Kontakt.io. Jak to wygląda w praktyce?

Dla Manufaktury zbudowaliśmy aplikację, która współpracuje z największą siecią beaconów. Każdy lokal w centrum – w sumie ponad 300 – zostanie wyposażony we własny nadajnik. Przy tym wdrożeniu wykorzystywaliśmy produkty Estimote, ale współpracujemy także z innymi producentami. Brak własnych nadajników, zarówno przy projekcie dla Manufaktury, jak również przy obecnie realizowanych, nie przysporzył nam żadnych problemów. Wręcz przeciwnie – cenimy sobie elastyczność, która pozwala na wybranie beaconów w oparciu o wymagania konkretnej realizacji.

W projekcie beacon technology nie tyle jest ważne, żeby dostarczyć hardware czyli same nadajniki, ale zaoferować system do zarządzania komunikacją, dedykowaną aplikację oraz rozbudowany moduł raportowania. Firmy zamierzające się tym zająć, powinny mieć cały ten pakiet czy niekoniecznie?

Jak pokazuje nasz przykład można z powodzeniem realizować nawet bardzo duże projekty, nie produkując przy tym własnych nadajników. Przechodząc do oprogramowania – zdecydowanie wszystkie wymienione komponenty powinny pochodzić od jednego dostawcy. To zagwarantuje dobrą współpracę. Rozmawialiśmy o korzyściach, jakie beacony oferują użytkownikom końcowym. To nie wszystko – beacony działają też w drugą stronę. Są także źródłem wielu przydatnych danych dla właściciela systemu. Przykładowo w centrum handlowym wskażą miejsce najczęściej odwiedzane przez gości lub najpopularniejsze promocje.

No właśnie – systemy beacon wdraża się też, żeby zebrać dane i dostarczyć jeszcze lepsze produkty. Jakie doświadczenie macie po Manufakturze i jakie rekomendacje jesteście w stanie zaoferować?

Przede wszystkim kontent – klientowi należy oferować powiadomienia, które mają szansę go zainteresować. Po pierwsze dopasowane do kontekstu lub lokalizacji. Po drugie odpowiadające jego rzeczywistym preferencjom. W aplikacji dla Manufaktury użytkownik może oznaczać sklepy jako ulubione. Dziennie dostaje maksymalnie pięć powiadomień, a “polubione” sklepy mają pierwszeństwo. Aplikacja nie wyświetla zatem spamu! Dobrą praktyką jest także nagradzanie użytkowników – dzięki specjalnym promocjom dostępnym wyłącznie w aplikacji.

Kolejnym istotnym czynnikiem jest sensowne rozlokowanie nadajników i ich indywidualna konfiguracja (zasięg, częstotliwość próbkowania vs. żywotność baterii). Na przykład w muzeum, gdzie beacony uruchamiają panoramę 3D bądź audioprzewodnik, wymagane jest użycie trzech nadajników jednocześnie. Jest to niezbędne, by precyzyjnie określić odległość użytkownika od beaconów i tym samym zapewnić płynność działania aplikacji. Należy pamiętać, że nieodpowiednia konfiguracja nadajników może skutecznie zniechęcić użytkowników do korzystania z aplikacji.

Bazując na Waszym doświadczeniu – jak zrealizować dobre wdrożenie w centrum handlowym/w sklepie stacjonarnym?

Jak już wspomniałem wcześniej – kluczem jest dopasowana kontekstowo treść, za którą idą realne korzyści dla jej odbiorców. Niech otrzymają to, co będzie dla nich atrakcyjne w danej chwili. Plus czytelna komunikacja zachęcająca do skorzystania. “Piąty raz odwiedziłeś nasz sklep w tym miesiącu – mamy dla Ciebie bon o wartości XYZ”. “Znudziło Cię czytanie tabliczek pod eksponatami? Włącz bluetooth i posłuchaj głosu lektora w wybranym języku”. “Zgubiłeś się w centrum handlowym? Szukasz sklepów z modą męską? Pozwól by smartfon zaprowadził Cię do nich”.

A jak technologia beacon może wzbogacić komunikację w instytucjach kultury i w placówkach publicznych?

Instytucje kultury i placówki publiczne mogą korzystać z beaconów na wielu poziomach. Po pierwsze jest to kolejne narzędzie komunikacji. Odwiedzający mogą otrzymywać spersonalizowane i dopasowane do kontekstu informacje o danej placówce. Mogą również przekazywać swoje opinie i pomysły na temat konkretnego miejsca czy sytuacji.

W instytucjach publicznych i wszelkiej maści urzędach użycie beaconów powinno moim zdaniem koncentrować się na maksymalnym ułatwieniu życia petentów. Ludzie przychodzą do urzędu, aby załatwić konkretną sprawę. Często spieszą się i jeśli będą używać nowinek technicznych, to tylko takich, które pozwolą im szybciej wyjść z danej placówki. Nawigacja w budynkach czy systemy mające za zadanie optymalizować kolejki w urzędach to z pewnością dobry kierunek. Beacony mogą też pomóc osobom niepełnosprawnym zamieniając ich telefony w przewodniki i narzędzia wspierające komunikację.

Jeśli chodzi o instytucje kultury to tutaj pole użycia beaconów wydaje się być znacznie szersze. Beacony mogą być używane jako narzędzie w procesie twórczym. Jako sposób komunikacji artysty z odbiorcą. Metoda interakcji i współtworzenia dzieła. Interaktywne wystawy to już nie nowość – beacony dają w tej materii nowe możliwości. Pozwalają na wykorzystanie trendu BYOD (Bring Your Own Device) do aktywnego włączenia odbiorców w proces współtworzenia. Gość muzeum wyposażony jedynie w telefon, może samodzielnie zwiedzić wystawę, poznać konteksty interpretacji dzieła czy… wziąć udział w grze. My dopiero opowiadamy o tym w wywiadach, a na świecie takie wdrożenie działają już z powodzeniem od jakiegoś czasu.

Beacony rozwiązują też prozaiczny problem braku miejsca. Dzięki urządzeniom przenośnym zwiedzający może dowiedzieć się, zobaczyć zdecydowanie więcej, niż oferuje mała tabliczka umieszczona obok dzieła sztuki.

Możliwości beaconów powinny także dać do myślenia twórcom teatralnym, artystom z nurtu street art czy też twórcom gier miejskich. Wszędzie tam, gdzie wchodzi w grę kontekst miejsca, przemieszczanie się i współtworzenie dzieła przez jego obserwatorów – beacony mogą odegrać ciekawą rolę.

W takim razie idąc jeszcze dalej – jak może wyglądać dzień mieszkańca miasta wzbogaconego w beacony?

Kiedyś napisaliśmy dzień z życia mieszkańca miasta przyszłości. To nie jest miasto za 100 lat. To może być miasto za 4-5 lat.

To teraz z innej bajki. Realizujecie właśnie projekt dotyczący aplikacji hybrydowych. O co chodzi?

Aplikacje hybrydowe mogą zrewolucjonizować rynek aplikacji mobilnych w najbliższym czasie. Zwykłe aplikacje, tak zwane natywne, są przygotowywane oddzielnie dla każdej platformy, co zajmuje dużo czasu i jest kosztowne. Aplikacje hybrydowe pozwalają na stworzenie uniwersalnej aplikacji i “opakowanie jej w ramkę” właściwą dla każdej z platform.

Zależy nam na tym, żeby dzisiejsze aplikacje o budżetach >50 tys. zł udostępnić w cenach nawet dziesięciokrotnie mniejszych, przy jednoczesnym uproszczeniu funkcjonalnym. Z naszych doświadczeń wynika, że użytkownicy korzystają maksymalnie z 20 proc. oferowanych funkcjonalności aplikacji. Dodatkowo, coraz bardziej popularne stają się generatory aplikacji mobilnych, dzięki którym można “wyklikać” własną aplikację w 20 minut, wypełniając ją treściami pobranymi z Facebooka lub strony WWW. Proste, skuteczne narzędzia – o to chodzi! Przykładowo. Mam dom wczasowy. Potrzebuję aplikacji mobilnej, która przedstawi moją ofertę (zdjęcia pokojów, opisy, mapę), pozwoli na rezerwację pokoju, pokaże ich dostępność, wyznaczy trasę dojazdu i opowie o okolicznych atrakcjach turystycznych. Dodatkowo moi zadowoleni goście będą mogli zostawić swoją opinię, polecić znajomym, za co dostaną zniżkę. I chcę za taką aplikację zapłacić <5, a nie 50 tys.

Czy jest możliwe, żeby aplikacja hybrydowa posłużyła jako aplikacja we wdrożeniu beacon technology?

Oczywiście, że jest to możliwe, a nawet zalecane przy prostych wdrożeniach. Mówimy o ekonomicznym rozwiązaniu znacznie zwiększającym dotarcie do użytkowników końcowych poprzez obsługę wielu platform na raz (iOS, Android, Windows Phone). Przy bardziej zaawansowanych systemach, na przykład z funkcją nawigacji, najlepiej sprawdzają się rozwiązania natywne.

Jedni mówią, że beacony zaleją świat. Inni, że to będzie niewypał. W jakim miejscu krzywej innowacji znajdują się beacony?

Jeśli potraktować beacony jako część zjawiska bluetooth marketing, to ta technologia wkracza obecnie na “płaskowyż produktywności” (plateau of productivity). Zajmowaliśmy się bluetooth marketingiem już w 2008 roku. Przez ten czas ta technologia przeszła długą drogę. Nadajniki bluetooth obecnej generacji – czyli właśnie beacony – i całe systemy z nimi związane, stawiają przede wszystkim na bezpieczeństwo, mały pobór prądu oraz wygodę użytkownika. Kiedyś kontent przesyłany był przez bluetooth, co było czasochłonne i niewygodne. User, który w trakcie pobierania treści wyszedł z zasięgu nadajnika (max 30 metrów), otrzymywał komunikat o błędzie. Dziś beacon jest tylko “triggerem” akcji, a treści przesyłane są przez internet bądź są zaszyte we wcześniej pobranej aplikacji mobilnej. Branża odrobiła lekcję i w tej chwili jest gotowa na dostarczenie dobrych, działających rozwiązań. Na razie są to raczej “rodzynki”, ale te “rodzynki” rokują naprawdę dobrze.

Z jednej strony ta technologia powstała z zapotrzebowania na usługi mikrolokalizacyjne. Z drugiej jako odpowiedź Apple na NFC, którego Apple nie chciało wspierać. Ale jest to także etap ewolucji technologii lokalizacyjnych oraz mobilnych. Na razie projekty rozkwitają i nie zapowiada się, że w najbliższym czasie pojawi się alternatywa dla mikrolokalizacji i BLE. Co dalej z beaconami?

Mamy nadzieję, że beacony staną się tak powszechne, jak karty zbliżeniowe czy Wi-Fi. Jest wiele kierunków, które wydają się perspektywiczne – choćby inteligentne domy, mobilne płatności czy cały szereg zjawisk wokół hasła “smart city”. Liczę na kreatywność ze strony różnych aktorów w mieście – władz, ale też aktywistów i organizacji pozarządowych. To technologia ściśle związana z miejscem. Wydaje się, że ludzie specjalizujący się w tym, powinni znaleźć nowe sposoby jej wykorzystania. Niedawny hackathon Beacon Valley pokazał, że polscy twórcy mają w tym temacie dużo do powiedzenia. Być może – jak to czasem bywa z innowacjami – skręcą w jakąś zupełnie nieoczywistą stronę i zagospodarują ważną niszę. Czekamy z niecierpliwością!

Komentarze:

Comments

comments