Co przejęcie HTC przez Google zmienia w naszym życiu?

Krzysztof Heyda

21-09-2017
HTC

Zgodnie z tym co wczoraj sugerowaliśmy na naszym fanpage, Google ogłosił dziś chęć przejęcia działu mobile HTC. W ramach transakcji wartej 1,1 mld dolarów Google przejmie 2000 pracowników tajwańskiej firmy (1/5 ogółu pracującego dla HTC) oraz prawo (ale nie na wyłączność) do własności intelektualnej HTC. Obydwie korporacje wyraziły też chęć do dalszej współpracy w przyszłości.

A współpracują od dawna. W 2008 roku HTC wypuściło pierwszy w historii telefon z Androidem – znany jako HTC Dream (G1 w USA). Dwa lata później obydwie firmy wypuściły wspólnie pierwszy telefon z serii Nexus, Nexus One. Współpraca ciągnęła się przez lata by w 2016 roku zaowocować wspólnie stworzonymi smartfonami Pixel i Pixel XL. Mimo, że telefony zaprojektował i obrandował Google, to hardware został stworzony przez HTC.

HTC

Dla Google to nie pierwsze tego typu zakupy. Sześć lat temu gigant z Mountain View kupił za 12,5 miliarda dolarów amerykańskiego producenta telefonów Motorolę. Pod rządami Google Motorola otworzyła w USA fabrykę i wypuściła na rynek Moto X – piękny telefon z dużymi możliwościami. Niestety biznes się nie spiął i w 2014 Motorola została sprzedana Lenovo, za 1/6 ceny wyjściowej. Na całą tą transakcję patrzy się jak na sposób na szybkie przejęcie przez Google patentów Motoroli i po wszystkim pozbyciu się niepotrzebnego balastu.

Co się zmieni dla Google?

W ramach wycieczki na zakupy Google nie przejął żadnej z fabryk HTC, więc ta transakcja to bardziej przejęcie talentów i know-how, niż całej mobilnej gałęzi tajwańskiej firmy. Wygląda na to, że Google chce dogonić swoich androidowych partnerów jak Samsung, LG czy Huawei – którzy tworzą na tym systemie o wiele ciekawsze urządzenia niż jego producent. Wzorem dla Google może być Apple, który wypracował sobie równowagę między oprogramowaniem, a hardwarem i dzięki temu mając pełną kontrolę nad swoimi produktami.

Co się zmieni dla HTC?

Mimo sprzedaży HTC nie porzuca tworzenia telefonów – co więcej już zapowiedziało, że jest w zaawansowanym stadium przygotowania nowego flagowca. Jednak sprzedaż dużej części działu mobile pozwoli firmie skupić się na drugiej gałęzi działalności, na której odnosi większe sukcesu niż w telefonach – VR. Gogle HTC Vive przyjęły się całkiem dobrze i na pewno są tematem rozwojowym – zarówno technologicznie jak i patrząc pod kontem zysków.

Co się zmieni dla nas?

Osobiście jestem (byłem?) wielkim fanem HTC. Pamiętam jak polowałem na pierwszego Desire (piękna, metalowa obudowa to była rzadkość w tamtych czasach i w tym segmencie). Mój jedyny Windows Phone również miał logo HTC. Niestety ostatnio wypuszczali telefony zupełnie nijakie, które mimo iż były chwalone przez recenzentów za dobre działanie czy wygląd, zupełnie nie przebijały się do świadomości szerokiego grona konsumentów. Tak więc tutaj wielkiej straty nie widzę.

Z drugiej strony Google ma ogromny potencjał i tworzy rewelacyjne urządzenia – i to nie tylko smartfony, ale także inteligentne głośniki, laptopy czy mój ukochany Chromecast. Niestety, zwykle są to urządzenia albo bardzo drogie i z małą dystrybucją (patrz Pixele), albo niedostępne z powodów językowych/geograficznych (Google Asystent czy cała seria Google Home).  Przejęcie specjalistów od HTC może to zmienić – może Google zdecyduje się na szerszą linię telefonów, w kilku kategoriach cenowych? Ja chętnie bym kupił telefon z naprawdę czystym Androidem, stworzonym u źródła, wykorzystującym wszystkie możliwości tego systemu. Spopularyzowanie tego typu urządzeń może zmniejszyłoby trochę problem fragmentacji Androida – najnowszy Android 8.0 jest dostępny na zaledwie 0,1% urządzeń, a trochę starszy Nugat na 15,8%. W tym miejscu przypomnę, że udostępniony kilka dni temu iOS 11 działa nawet na iPhonie 5s – telefonie z 2013 roku.

Dlatego jako świadomy użytkownik ekosystemu Google pokładam wielkie nadzieje w przejęciu przez niego HTC. W końcu co może wyjść złego z połączenia świetnego producenta oprogramowania, z solidnym producentem urządzeń…

Tylko dobre rzeczy.

 

Komentarze:

Comments

comments