Subiektywna lista pożytecznych aplikacji na iOS

Kosma Kulczycki

11-05-2018
Subiektywna lista pożytecznych aplikacji na iOS

„Potrzeba jest matką wynalazków”. Praktycznie zawsze impulsem do poszukania nowej aplikacji jest nagła potrzeba. Jeśli musimy coś szybko zrobić, a nie mamy odpowiedniego narzędzia, przeszukujemy App Store. Alternatywą dla własnoręcznych poszukiwań jest czytanie tekstów takich jak ten. W niniejszym opracowaniu przedstawiam aplikacje (stworzone dla urządzeń z iOS), z których korzystam na co dzień.

1. Grupa pierwsza: aplikacje Apple – pakiet iWork (iOS) 

Zestawienie zaczynamy od aplikacji stworzonych przez firmę Apple. Producent urządzeń z nadgryzionym jabłkiem ma w swojej ofercie wiele ciekawych propozycji, jeśli chodzi o aplikacje na iPhone’a czy iPad’a. Z zainstalowanych fabrycznie apek, pomijając takie jak „Mail” czy „telefon”, na uwagę zasługuje „Kalendarz”, który jest dobrze zaprojektowany graficznie i funkcjonalny. Poza tym warto przyjrzeć się aplikacjam biurowym takim jak: Numbers (arkusz kalkulacyjny), Pages (edytor tekstów) oraz Keynote (oprogramowanie do tworzenia prezentacji). Dużą zaletą pakietu iWork dla urządzeń z iOS jest, poza minimalistycznym designem charakterystycznym dla produktów Apple, możliwość skorzystania z iCloud. Dzięki chmurze od Apple możemy zapisywać tworzone na urządzeniu mobilnym pliki, a następnie bezproblemowo kontynuować pracę na MacBooku czy iPadzie. Osobiście bardzo sobie cenię tę wolność płynącą z faktu, że pliki z iWork na iOS są w sposób naturalny obsługiwane przez aplikacje z pakietu iWork na macOS. A poza tym naprawdę łatwo można np. stworzyć plik tekstowy na iPhonie. Pakiet iWork na iOS oferuje użytkownikom wszystko, czego potrzebują, jeśli chodzi o tworzenie tekstów, arkuszy kalkulacyjnych czy prezentacji. Reasumując, jest to bardzo pożyteczny pakiet biurowy na urządzenia mobilne z iOS, z którego korzystam zawsze, gdy muszą coś stworzyć, a nie mam akurat dostępu do komputera.

2. Scaner w telefonie

Rzecz jest prosta: jesteśmy na mieście, mamy jakiś dokument w formie papierowej i chcemy zrobić jego skan (tak by mieć ten dokument na telefonie w PDF). Kiedyś robiłem zdjęcia danej kartki i wysyłałem jpg, jednak PDF jest lepszy, bardziej profesjonalny. Jest wiele aplikacji, które zamieniają nasz smartfon w podręczny skaner. Ja używam Scanner Pro. Twórca apki, firma Readdle Inc. zachwala swój produkt hasłem „skaner w Twojej kieszeni”. Aplikacja jest w pełni funkcjonalna, spełnia swoje zadanie. Wykonanie skanu jest proste i bezproblemowe. Po „zeskanowaniu” dokumentu plik w formacie PDF możemy wysłać mailem czy wyeksportować do programu iBooks. Warto również napisać, że Scanner Pro współpracuje z iCloud. To duże ułatwienie, bo dzięki temu wszystkie nasze PDF-y otrzymane przy pomocy aplikacje, są bezpieczne w chmurze. Nawet, jak stracimy nasz smartfon, pliki nie znikną.

3. Grupa druga: komunikatory

Dzięki takim aplikacjom jak Telegram, WhatsApp czy Messenger możemy pozostawać w kontakcie ze znajomymi czy współpracownikami z każdego miejsca na ziemi. Te aplikacje oferują możliwość bezpłatnego i łatwego komunikowania się z innymi pod warunkiem posiadania dostępu do internetu. A biorąc pod uwagę, że wiele osób ma pakiet internetowy w abonamencie, można się zastanowić, po co komu SMS-y? Ja osobiście korzystam z Telegramu, ponieważ jako jedyny z wymieniony powyżej komunikatorów nie należy do FB i dzięki temu jest szansa, że nasze dane będą bardziej bezpieczne i nie zostaną wykorzystane w celach komercyjnych. Telegram pozwala nam prowadzić rozmową z jedną, paroma, a nawet grupą osób, np. ze współpracownikami z pracy. Osobiście mogę z pełną mocą polecić ten komunikator.

4. Planowanie dnia – aplikacja to-do-list: Things 3 

Niemiecki startup Cultured Code w zeszłym roku zaprezentował trzecią odsłonę swojej aplikacji typu to-do-list”. Things 3 zachwyca przejrzystością, funkcjonalnością i lekkością. To naprawdę bardzo fajny planner, który sprawia, że aż chce się wyznaczać cele na dzień. Design aplikacji jest minimalistyczny, więc można się skupić na konkretach. Aplikacja została wyróżniona „Apple Design Award 2017”. Jest to nagroda przyznawana co roku różnym aplikacjom dostępnym w App Store, wyróżniającymi się funkcjonalnością czy szatą graficzną. Jurorzy napisali: „Radość z użytkowania, piękny design, Things 3 został zupełnie przeprojektowany, by zwiększyć naszą produktywność. (..) Things 3 wyznacza standard, w jaki sposób aplikacje powinny być zaprojektowane i opracowane, by być najlepszymi na każdym urządzeniu ”.

Próbowałem różnych „to-do-list”, jednak Things 3 zachwycił mnie przejrzystością. Całość jest niezwykle prosta i intuicyjna. Aplikacja umożliwia korzystanie z iClouda w celu zapisywania naszych list. Dodatkową zaletą dla mnie jest możliwość pobrania dedykowanych wersji na iPada, komputerów z macOS czy iWatcha. Minusem jest to, że Things 3 sporo kosztuje – np. wersja na iPhone’a i iWatch’a: 47,99 zł, ale jakość kosztuje. Trzeba zaakcentować, że sklepy App Store funkcjonują oddzielnie dla urządzeń z iOS i komputerów opartych na macOS. Wniosek z tego taki, że jak chcemy mieć Things 3 na Macu i na iPhonie, by być w 100% niezależnym, trzeba zakupić dwie wersje aplikacji (w sumie ok. 290 zł).

Tu pojawia się pytanie, czy mimo funkcjonalności Things 3, może warto w tej sytuacji zapoznać się z plannerem od Apple („Przypomnienia”), który jest automatycznie dostępny na urządzeniach od Apple. Dla mnie jest to gorsza opcja. Thing 3 ma więcej opcji i jest w mojej opinii lepiej zaprojektowany. W tej sytuacji można skorzystać z 14-dniowego okresu próbnego (tylko wersja na macOS), by wypróbować Things 3 i zobaczyć, czy rzeczywiście zwiększa naszą produktywność. Ja bym osobiście zalecał taki wariant – pobrać, zobaczyć i następnie podjąć decyzje.

5. Muzyka – serwisy streamujące muzykę

Obecnie zamiast chodzić do sklepu i kupować płyty CD, coraz więcej użytkowników decyduje się skorzystać z usług portali, które umożliwiają słuchanie muzyki. Taka opcja jest wygodna (nie trzeba mieć fizycznie kupionych płyt, ma się dostęp do pokaźnych bibliotek), dosyć tania (jak się porówna z cenami płyt CD), w pełni mobilna (można słuchać na różnych urządzeniach). Opisując aplikacje na iOS, wypadałoby rozpocząć od Apple Music (klient indywidualny: 19,99 zł/miesiąc, plan rodzinny – do 6 osób: 29,99 zł/miesiąc). Apple chwali się, że w ramach Apple Music mamy dostęp do 45 mln piosenek. Ta liczba robi wrażenie. W przypadku Apple Music jak i innych rozwiązań oferowanych przez giganta z Cupertino, największą zaletą jest pełna kompatybilność z poszczególnymi urządzeniami.

Alternatywą dla Apple Music są takie serwisy jak Deezer (ponad 53 mln utworów, klient indywidualny: 19,99 zł/miesiąc, jakość HiFi – 39,99 zł). Tidal (klient indywidualny: 19,99 zł/miesiąc, jakość HiFi – 39,99 zł) czy usługa od Google (Google Play – tyle co w przypadku Google Play Music). Jakość HiFI (tak jak płyty CD) oferowana w specjalnych abonamentach przez Deezer i Tidal jest godna uwagi – czuć lepszą jakość, ale tylko pod warunkiem posiadania profesjonalnego sprzętu, słuchając muzyki przez zwykłe słuchawki, diametralnej różnicy nie poczujemy. W tym miejscu należy zaakcentować, że powyższe serwisy (oprócz Apple Music) są dostępne również w formie darmowej. Różnica jest taka, że w wersji premium mamy możliwość wybierania utworów, zapisywania ich lokalnie na urządzenie, przeskakiwania z utworu na utwór. W przypadku opcji darmowych słuchanie muzyki przerywane jest męczącymi reklamami. Szczególnie dla braku reklam warto rozważyć płacenie tych 20 zł/miesiąc (w przypadku planów indywidualnych).

Ja korzystam z serwisu Spotify (stawki jak Deezer, nie ma opcji HiFI) i jestem zadowolony. Praktycznie zawsze (90 przypadków na 10) znajduję poszukiwany utwór. Dodatkowo fajną rzeczą (dostępną również w innych serwisach streamujących muzyką) są playlisty układane na podstawie moich preferencji poprzez aplikację, tzw. „Daily Mix”. Fajne są też playlisty stworzone przez Spotify zawierające muzyką wybraną na konkretną okazję np. „Pod prysznic” czy „Study”. Cenię sobie również intuicyjny interfejs i możliwość obsługi Spotify z innego urządzenia, gdzie też jestem zalogowany w Spotify. Jedyny minus to ograniczenie ilości pobranych utworów do pewnego limitu. Dla przykładu w Deezer możemy pobrać ile utworów chcemy. Uważam, że taki abonament miesięczny (niezależnie czy w Spotify czy w innej usłudze) to dobra rzecz. Niezależnie od sytuacji (poranne bieganie, studiowanie, praca, domówka) można znaleźć odpowiedni utwór i poczuć wolność. Utwory można zapisać na urządzeniu, by były dostępne jak jesteśmy offline (obecnie takich momentów jest jak na lekarstwo, ale zawsze). Wszystkie wymienione powyżej serwisy oferują 30-dniowy okres próbny, więc tak jak w przypadku Thing 3, jest możliwość, żeby samemu sprawdzić, czy nowa usługa przypadnie nam do gustu. To chyba najlepsza opcja.

6. Co to za utwór?

Znajomy utwór, ale za nic nie mogę sobie przypomnieć tytułu. W takich sytuacjach przychodzi na pomoc Shazam (SoundHound też jest OK). Aplikacja jest mała i prosta. Ma jedno zastosowanie: podać tytuł (plus album/twórca) słyszanego utworu. W przypadku dużego hałasu lub, gdy dźwięk jest niewyraźny, Shazam może mieć problemy z analizą utworu, ale praktycznie zawsze udaje mu się bezproblemowo oznaczyć utwór. Taka prosta rzecz, a ile dostarcza radości. Już nie muszę się zastanawiać i szukać w pamięci danego utworu. Po prostu „shazamuję” i mam. A po podłączeniu Shazama z naszym kontem w serwisie takim jak Spotify, możemy od razu z poziomu Shazama posłuchać cały utwór. Bez abonamentu w aplikacji streamującej muzykę jesteśmy w stanie włączyć jedynie mały fragment usłyszanej piosenki. Fajne jest też to, że Shazam podaje również cały tekst danej piosenki.

7. Inne

Poza aplikacjami wymienionymi powyżej, korzystam jeszcze z „Jak dojadę”. Najdokładniejsza wyszukiwarka połączeń transportem publicznym. Bardzo dobra aplikacja! W wersji płatnej kosztuje około 24 zł. Wtedy jest bez reklam i żadnych ograniczeń. Korzystam także ze słowników PONS („PONS Online Translator” – obsługuje 36 języków) oraz, jeśli potrzebuję dostać się gdzieś bardzo szybko, z Ubera. To chyba najlepsza aplikacja tego typu w mojej opinii. Jeśli chodzi o pogodę, to polecam aplikację Yahoo Weather, nagrodzoną Apple Design Award 2013. Jest to bardzo ładna aplikacja, dobrze zaprojektowana a przy tym funkcjonalna. Dodatkowym plusem są zdjęcia przedstawiające dane miejsce. Chmura – iCloud, ewentualnie Dropbox. Oprócz tego używam aplikacji stworzonych jako alternatywa dla konieczności odwiedzania poszczególnych stron internetowych: np. Filmweb, Skyscanner czy booking.com.

Mam nadzieję, że te podsumowanie, w jakiś sposób się Wam przyda. Zachęcam Was także do własnych poszukiwań i testów.

 

Tagi:

Komentarze:

Comments

comments