Aplikacje mobilne przydają się w konkretnych sytuacjach

Marek Dornowski

15-07-2015
Aplikacje mobilne przydają się w konkretnych sytuacjach

Według badania wynagrodzeń przeprowadzonego przez firmę Sedlak&Sedlak twórcy aplikacji mobilnych to najlepiej opłacana grupa programistów na rynku. Mediana wynagrodzeń całkowitych tych z większym doświadczeniem wynosi aż 9800 złotych. Gdy z kolei spojrzymy na listę najpopularniejszych aplikacji na Androida, znajdziemy tam „klasyki” z obszaru komunikacji (jak Messenger, Snapchat czy Skype), muzyki (Spotify) czy gier (Subway Surfers, Pou czy Temple Run). Wszystkie to przydatne i ciekawe aplikacje, ale umówmy się, większość z nich obsługuje wirtualny świat i ich przydatność w codziennym życiu, jeśli ktoś nie jest fanem nowych technologii, jest dość ograniczona. Na rynku pojawia się jednak coraz więcej aplikacji, które możemy wykorzystać nie tylko w celach rozrywkowych, ale do rozwiązywania konkretnych problemów codzienności.

Dane zawarte w raporcie Mobile app marketing insights: How Consumers Really Find and Use Your Apps pokazują, że przeciętny smartfonowiec używa na co dzień zaledwie 26 proc. zainstalowanych aplikacji. Co więcej – aż co czwarta ściągana aplikacja, nie jest ani razu użytkowana. Nie wszystkie projekty aspirują jednak do tego, by być tymi codziennego użytku. – Nasza aplikacja mobilna poświęcona nieruchomościom ma jasno określony cykl życia – mówi Kamil Orzechowski z serwisu Nieruchomosci-online.pl. – Służy do poszukiwania nieruchomości i proces ten trwa kilka miesięcy. Dlatego po jej instalacji wzmożoną konsumpcję ma przez dwa-trzy miesiące. Następnie ona spada, a sama aplikacja jest nawet odinstalowana. To normalne, użytkownik znalazł mieszkanie, aplikacja spełniła swoją rolę i nie ma sensu dalej z niej korzystać. Po co komuś organizer do zarządzania przeglądanymi ogłoszeniami, gdy znalazł już to, czego szukał – wyjaśnia.

Takich aplikacji dedykowanych do rozwiązania określonych czasowo potrzeb jest coraz więcej. Wystarczy wspomnieć aplikacje do wyszukiwania samochodów (otomoto), wyszukiwarki ogłoszeń pracy (pracuj.pl) czy wycieczek wakacyjnych (Neckermann). Tego typu aplikacje nigdy nie wejdą na szczyty list popularności, ale ich przydatność w określonych sytuacjach jest bezdyskusyjna.

Pisaliśmy o wykorzystaniu aplikacji do zakupu nieruchomości? To zobaczmy, do czego może nam się przydać smartfon, gdy dane mieszkanie już kupimy. Już dziś dostępne są systemy tzw. inteligentnego domu, dzięki którym z poziomu smartfona sterujemy ogrzewaniem, oświetleniem, a nawet… opuszczamy i podnosimy rolety. Owszem, początkowo to był czysty snobizm, bo tego typu systemy do tanich nie należały. Jeszcze dwa lata temu ich instalacja związana była z kosztem około 100 tysięcy złotych. Dzisiaj systemy, dzięki którym z poziomu smartfona sterujemy prywatnym centrum zabezpieczenia domu, to koszt kilkudziesięciu złotych miesięcznie. Owszem, ich funkcjonalności nie są może zbyt rozbudowane, ale sam fakt, że wchodzą do segmentu produktów ogólnie dostępnych pokazuje, w jakim kierunku będzie zmierzał rynek.

Wspomniane wyżej przykłady to jednak żadna nowość, na rynku istnieją już od dłuższego czasu. Z całkowicie nowych i przydatnych systemów warto wspomnieć choćby najnowszy pomysł Mercedesa. System, który już od 2016 roku ma być seryjnie dostępny w Mercedesach klasy E. Dzięki niemu wystarczy zainstalowanie odpowiedniej aplikacji w swoim smartfonie, by zamienić go w kluczyk do samochodu i… całkowicie automatycznie zaparkować auto. Wyobrażaliście sobie sytuację, w której na zatłoczonym parkingu nad morzem podczas urlopu zamiast manewrować próbując zaparkować, stawiacie samochód na środku drogi, wychodzicie z niego, naciskacie przycisk na swoim smartfonie i auto całkowicie samodzielnie parkuje? Nie? No to zacznijcie sobie wyobrażać, bo już w przyszłe wakacje możecie się z czymś takim spotkać.

Prawdziwe szaleństwa (oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu) odbywają się także na rynku bankowym. Aż prosi się, by w tym miejscu przywołać przykład najnowszej aplikacji Banku Millennium. Logowanie za pomocą odcisku palca, integracja ze smartwatch’em, płatności Blik, karty lojalnościowe (choć podobne, a nawet bardziej zaawansowane rozwiązania już wcześniej wprowadził między innymi Just Tag) to tylko niektóre z funkcji, o których warto wspomnieć.

Telefon, portfel, kluczyk do samochodu, baza kontaktów, wyszukiwarka firm i usług, przenośny komputer – wszystko to i o wiele więcej już dziś mieści się w słowie smartfon. Ilu z nas już dziś na pytanie kogo lub co zabrałbyś na bezludną wyspę, odpowiedziałoby: mój smartfon? Aż boję się pytać.

Komentarze:

Comments

comments