Blaski i cienie, czyli trzy tygodnie z Androidem 10

Krzysztof Heyda

23-09-2019
Blaski i cienie, czyli trzy tygodnie z Androidem 10

3 września publicznie dostępna stała się nowa wersja Androida, która tym razem nie ma słodkiej nazwy, ale rozpoczyna nowy sposób numerowania. Android 10 (w czasie beta testów zwany „Q”) wprowadza całkiem sporą garść nowości – poza samymi usprawnieniami są też rzeczy wynikające z postępu technologii, jak wsparcie dla składanych ekranów czy optymalizacja pod współpracę z sieciami 5G.

Jestem szczęśliwym posiadaczem Pixela 3, jednego z pięciu modeli telefonów (wszystkie Pixele + Essential Phone), które w dniu premiery Androida 10 mogły zaktualizować sobie system. Po trzech tygodniach jestem gotowy na podzielenie się swoimi wrażeniami.

Na plus ciemny motyw (Dark Theme)

W sumie nigdy nie byłem fanem ciemnych motywów w systemach czy aplikacjach. Po prostu nie odczuwałem potrzeby jego posiadania. Gdy pojawił się w nowym Androidzie (wprawdzie w Androidzie 9.0 był już ciemny motyw, ale nie obejmował całego systemu), postanowiłem go przetestować głównie z powodu oszczędności baterii. Właśnie na OLEDowych wyświetlaczach, gdzie pixele ekranu da się faktycznie wyłączyć, ma to wielki sens. No i… jakiegoś spektakularnego wzrostu wytrzymałości baterii nie zaobserwowałem, ale sam ciemny motyw jest bardzo miły w odbiorze i o wiele lepiej się korzysta z telefonu w ciemności – koniec z oślepianiem.

Włączyć ciemny motyw jest bardzo łatwo – wystarczy wejść w Ustawienia -> Ekran -> Ciemny motyw i go aktywować. Włączy się on też automatycznie w trybie oszczędzania baterii. By całość miała naprawdę sens, wszystkie aplikacje, z których korzystacie, powinny mieć możliwość włączenia ciemnego motywu. Uwaga w coraz większej ilości apek się to pojawia. Ostatnio np. w Messengerze od Facebooka.

Ustawienia Wi-Fi

Jest to w sumie rzecz, z której nie korzysta się najczęściej, ale sposób, w jaki Google podszedł do tematu pokazuje, że liczą się też te małe smaczki, a nie tylko więcej RAMu czy Megapixeli w aparacie. Android 10 pozwala bowiem na wyjątkowo łatwe udostępnianie hasła do Wi-Fi, z którym jesteśmy połączeni. Często hasło jakie mamy do Wi-Fi to przypadkowy ciąg znaków alfanumerycznych, które wygenerował producent naszego routera. Gdy przychodzi do nas znajomy i chce się podłączyć, szukanie i podawanie tego hasła nie jest najwygodniejsze.

W Androidzie 10 można dzielić się hasłem za pomocą kodów QR. Wtedy przy sieci, z którą jesteśmy połączeni pojawia się ikonka QR, po kliknięciu której pojawia się kod. W ustawieniach Wi-Fi jest również czytnik kodów QR, więc wystarczy go sczytać i hasło do sieci zostaje szybko i bezpiecznie przekazane. Naprawdę miły proces.

Na minus – obsługa gestami

Android 10 wprowadza nowy sposób nawigowania po systemie. Już wcześniej mój Pixel wyróżniał się brakiem tradycyjnych przycisków nawigacyjnych (Cofnij, Ekran główny, Manager zadań – pamiętacie, jak były one jeszcze hardware’owe?) i zastąpił je czymś, co bym określił „dropsem”, który pociągnięty w odpowiednią stronę, wykonywał konkretną akcję. Zresztą guzik „Cofnij” też się pojawiał, ale tylko wtedy, gdy był kontekstowo potrzebny.

Nowa wersja Androida w całości rezygnuje z jakichkolwiek guzików u dołu ekranu. Zamiast tego Google postawił na gesty. I tak przeciągnięcie od dolnej krawędzi ekranu może nam albo otworzyć szufladę z aplikacjami albo uruchomić tryb multizadaniowy. Wszystko zależy od tego, jak zamaszyście przeciągniemy po ekranie palcem. Podobny ruch trzeba wykonać, by wrócić do głównego ekranu. Swipe prawo-lewo w miejscu, gdzie kiedyś były klawisze nawigacyjne, przełączy nas między aplikacjami.

Z kolei Asystenta Google wywołamy delikatnym pociągnięciem z prawego lub lewego dolnego rogu ekranu.

I to wszystko nie działa najgorzej, chociaż nie jest tak intuicyjne, jak analogiczna nawigacja w iPhone X i jego kolejnych wersjach. Ale najgorszy jest ruch do cofania (zastępujący guzik”Cofnij”, który przenosił nas na poprzedni ekran). Cofnąć można przez przeciągnięcie palcem z lewej/prawej krawędzi w kierunku środka ekranu.

Niestety, bardzo często próby poziomego scrollowania treści w aplikacji kończą się właśnie cofnięciem do poprzednie strony – wynika to z bardzo dużego podobieństwa między tymi czynnościami i wymaga dużo ostrożności oraz praktyki, by osiągnąć efekt, którego się w danym momencie oczekiwało. Mi się do dziś nie udało dojść do perfekcji.

Na szczęście da się wrócić do tradycyjnej formy nawigacji, ale ja jeszcze ambitnie powalczę z gestami w Android 10.

I kilka rzeczy niewspomnianych, a dobrych

Oczywiście Android 10 to o wiele więcej zmian, jednak niekoniecznie istotnych, albo przeźroczystych z punktu widzenia przeciętnego użytkownika. Google mocno przyłożył się do bezpieczeństwa swojego systemu np. dając userowi dużą kontrolę nad tym, do czego konkretne aplikacje mają dostęp.

Wraz z Androidem 10 ma wystartować też tzw. Projekt Mainline, który pozwoli deweloperom Androida na wgrywanie krytycznych poprawek bezpieczeństwa bez konieczności przygotowywania całej paczki aktualizującej systemu, a w bardzo krytycznych wypadkach nawet omijając producentów urządzenia. Jest to jeden z głównych powodów ogromnej fragmentacji Androida i małej ilości aktualizacji tego sytemu w już istniejących urządzeniach.

Najgorsze na koniec – szansa, że telefon, z którego teraz korzystasz dostanie aktualizację do najnowszej wersji Androida jest naprawdę mała. I to jest prawdziwy problem tego systemu.

 

Tagi:

Komentarze:

Comments

comments