Content od podwykonawców – garść praktycznych rozwiązań

Krzysztof Swoboda

23-04-2021
Content od podwykonawców – garść praktycznych rozwiązań

Twój autor publikacji znów zaspał? A może optymalizujesz wydatki marketingowe lub po prostu chcesz szybko zwiększyć liczbę publikacji? Jeśli na choćby jedno z tych pytań odpowiedziałeś twierdząco, to powinieneś pomyśleć o współpracy z freelancerami. Zgodnie z raportem CMI, budowanie bazy treści wizerunkowych to kluczowy obszar dla ponad 60% firm. 

Nie każdy content to dobry content

Warto myśleć o treściach, jakie dostarczamy na strony klientów w bardzo prosty sposób: mogą one albo wyciągnąć serwis w górę, albo pchnąć go w dół. Ewentualnie nic nie zmienią, a więc nie osiągną celów, jakie założyliśmy ze zleceniodawcą. W czasach, kiedy algorytmy Google analizują takie zmienne, jak choćby długość treści, ilość słów kluczowych czy nasycenie tekstu frazami powiązanymi semantycznie z tematem publikacji, nie warto decydować się na półśrodki.

Wyszukiwarkowy gigant lubi karmić nas stwierdzeniem, że najważniejsza jest po prostu dobra treść, która wyczerpuje temat. Opinie na temat prawdziwości tego stwierdzenia są bardzo podzielone. W obecnych czasach bardzo ważna nie tylko jest publikacja sama w sobie, ale i jej konstrukcja.

Dziś teksty typu premium to już nie tylko długie na kilkadziesiąt tysięcy znaków elaboraty, które dotykają danego obszaru tematycznego. Profesjonalny content to taki, który jasno odpowiada na najważniejsze zasady SEO. 

Świetny, ale źle zoptymalizowany tekst bez odpowiedniej konstrukcji nagłówków Hx czy opisów alternatywnych grafik będzie po prostu niekompletny, a więc nie wykorzysta pełni swojego potencjału. A to z kolei może oznaczać „przepalanie budżetu” bez konkretnego rezultatu.

Jak sobie z tym radzić? Przede wszystkim autorzy treści muszą zaakceptować to, że reguły gry uległy zmianie. Pisanie pod wytyczne to dziś nie opcja, a raczej obowiązek. Bez względu na to, czy prowadzimy małego bloga o gotowaniu, czy duży serwis technologiczny.

Skąd brać treści od podwykonawców?

Mamy do dyspozycji co najmniej kilka platform o ugruntowanej pozycji na rynku. Możemy skorzystać między innymi z takich serwisów, jak:

– GoodContent.pl,

– ArkanaTresci.pl,

– GiełdaTekstów.pl.

Od pewnego czasu dodatkową funkcjonalność oferuje też WhitePress. Niedawno pisał o niej Kamil Kolbusz, który dokładnie przetestował usługę Content Premium. Jeśli zależy Wam na treściach wysokiej jakości, to zdecydowanie zachęcam Was do lektury wpisu na stronie Takaoto.

Giełda Tekstów to serwis, którego model biznesowy nieco różni się od tego, co oferuje konkurencja. Można tu kupić gotowe publikacje, które już powstały. Co ciekawe, raz na jakiś czas można tu trafić nawet na wiersze czy zbiory opowiadań.

Zakup gotowego tekstu to duży plus, ale i ryzyko. Z jednej strony możemy umieścić go na naszej stronie w kilka chwil po zakupie, ale trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że nie wiemy, czy autor przy jego pisaniu kierował się choćby podstawowymi zasadami SEO. 

Moje doświadczenie sugeruje, że czasem nie można na to liczyć, jednak trudno jednoznacznie ocenić odsetek poprawnie zoptymalizowanych tekstów do tych, które były pisane w taki sposób, by po prostu wyczerpać temat. Wątpliwe, by komuś udało się ocenić proporcje między tymi dwoma rodzajami publikacji w serwisie.

Arkana Treści i Good Content działają według bardzo podobnego schematu. Jest on odpowiedzią na potrzeby wszystkich tych, którzy potrzebują publikacji napisanych pod wybraną tezę oraz wytyczne. Jeśli szukasz tekstu, który w określonej przez Ciebie ilości ZZS (znaków ze spacją) odpowie na przykład na pytanie o to, czym jest łączność 5G, to jesteś w dobrym miejscu.

Obie platformy dają możliwość wyboru jakości publikacji. Ta zaś determinuje cenę. Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by zdecydować się na zakup artykułu po kosztach, jednak zapewniam, że zapłacicie za to swoim czasem.

Przeprowadzałem kilkanaście eksperymentów z treściami średniej jakości w tego typu serwisach i muszę odnotować, że bez czynnika motywującego, jakim jest dochód autora, trudno liczyć na teksty, które nie będą wymagały korekty. Czasem będzie to konieczność poprawienia kilku zdań a czasem kilku akapitów, to zależy. Wniosek nasuwa się sam: „oszczędność” pieniędzy, równa się większym nakładom czasu z naszej strony, więc jest to oszczędność pozorna.

Moim zdaniem o wiele lepiej sięgnąć do kieszeni nieco głębiej i zapłacić za publikacje lepszej jakości. Stawki, jakie mają zarówno Arkana Treści, jak i Good Content nie należą do specjalnie wygórowanych, a zapewniają o wiele lepszy tekst wyjściowy. Dlatego, kiedy różnica między tekstem jak z automatu a tym, w którym już widać rękę i zamysł autora, wynosi kilka złotych, to warto zapłacić więcej. Zawsze. 

O czym warto pamiętać, gdy zlecamy tekst podwykonawcy?

Najważniejszą kwestią są jasne i precyzyjne wytyczne. Jeśli w opisie zamówienia napiszemy tylko „Proszę o tekst o modnych sukienkach na lato” to o zgodności z jakimikolwiek wytycznymi ważnymi pod kątem SEO można zapomnieć. 

Jeśli tekst ma budować pozycję klienta w wyszukiwarce Google, choćby to był typowy 2tier, to musimy zgrabnie obudować go z wykorzystaniem:

– frazy głównej,

– fraz pomocniczych,

– słów kluczowych,

– odpowiednio przygotowanego tytułu.

Właśnie w tym miejscu docieramy do kluczowej zależności między dobrej jakości contentem a współpracą z działem SEO. Trudno wymagać od autorów oferujących swoje usługi w takich platformach tego, by dysponowali i posługiwali się narzędziami, jak SurferSEO czy Senuto. 

Istotnym mankamentem platform pośredniczących jest losowość. Jest to jednocześnie ogromna siła oraz atut. Dlaczego? Aby to zrozumieć, trzeba zdać sobie sprawę z tego, że system bazuje na rezerwacji zleconych tematów przez autorów. Im więcej tematów taka osoba dla siebie zarezerwuje, tym więcej zarobi.

Bardzo bym chciał, żeby było inaczej, ale nie spotkałem się jeszcze z osobami (no, może poza dwoma-trzema wyjątkami), które byłyby biegłe w pisaniu na każdy temat. Doprowadza to do kuriozalnych sytuacji, kiedy z tekstem na przykład o kobiecym makijażu mierzą się mężczyźni, którzy – delikatnie mówiąc – mają na ten temat niewielkie doświadczenie. 

Oczywiście płeć autora nie determinuje jego doświadczenia w danym temacie, jednak każdy z nas ma własny, dość precyzyjnie określony obszar zainteresowań i tematów, w których jest biegły. Do dobrych praktyk w zakresie contentu można i trzeba podejść o wiele szerzej. Piszemy dla Was o nich na stronie MarketingProgress.pl.

Atutem czynnika losowego jest oczywiście to, że na wybrane teksty zwykle nie trzeba czekać zbyt długo, jednak trzeba zdawać sobie sprawę z tego, że oddajemy publikację w ręce osoby, o której nie wiemy prawie nic. Owszem, publikacje o wysokiej jakości zwykle spełniają oczekiwania, ale nie jest to regułą. 

My, jako zlecający, możemy starać się nieco pomóc piszącym dla nas tekst. Moja praktyka pokazuje, że warto poświęcić kilka minut na dokładne opisanie naszych wymagań. Te drobne, liczące kilka zdań, wiadomości do autorów, mogą bardzo pomóc i zdecydowanie warto na nie stawiać. Umieszczajmy tam frazy główne, pomocnicze, słowa kluczowe, ale i opis kontekstu, wokół którego chcemy stworzyć tekst. Parę zdań, więcej nie trzeba. Powinniście dostrzec pozytywne efekty tych działań bardzo szybko!

Stałe współprace z podwykonawcami

Sensowną alternatywą są grupy tematyczne na Facebooku, które skupiają contentowców. Mamy co najmniej 4-5 liczących się grup, więc każdy może próbować przebić się ze swoją ofertą do zupełnie innego kręgu odbiorców, choć oczywiście trzeba liczyć się z tym, że sporo użytkowników jest aktywnych na każdej z nich.

Atutów tego rozwiązania jest co najmniej kilka. Na pewno warto wskazać na szerokie możliwości w zakresie negocjacji cenowych. Coraz więcej copywriterów ma własną działalność gospodarczą lub korzysta z rzetelnych platform pośredniczących, więc rozliczenia B2B są tutaj na porządku dziennym.

Jeśli taka osoba się sprawdzi, to odpada nam też czynnik losowy. Jeśli po kilku-kilkunastu publikacjach widzimy, że autor trzyma się wytycznych i wie, o czym pisze, to można nawiązać z nim stałą współpracę. Zwykle taki układ jest na rękę obu stronom. 

Jak starałem się Wam pokazać, na rynku jest wiele rozwiązań, które dają dostęp do szybkich publikacji od podwykonawców. Każda z metod ma swoje plusy i minusy. Teraz musicie tylko zdecydować, która najlepiej będzie pasować do modelu pracy i… możecie składać swoje pierwsze zamówienia.

Autor

Krzysztof Swoboda, senior content specialist w Takaoto, redaktor w MarketingProgress.pl, od ponad dekady pisze treści w internecie.

 

Komentarze:

Comments

comments