Dlaczego hulajnogi wygrają z carsharingiem?

Dlaczego hulajnogi wygrają z carsharingiem?

Od dawna używam wszelkich aplikacji, aby poruszać się po mieście – od Ubera, Bolta i my-Taxi, aż po obecnie modne carsharing i hulaj-sharing. Wymieńmy co pojawiło się wyłącznie w ostatnich 2-3 latach – Bird, CitiBee, Hive, Hulaj, Lime. Jednocześnie po stronie samochodów mamy 4mobility, Panek, Vozilla. A w tym roku Innogy udostępniło 500 elektrycznych BMW w Warszawie, w cenie 1.19 zł za minutę. 

Zadaje sobie pytanie – która z form mobilnego transportu wygra. I postanowiłem wykonać prosty eksperyment. Poniżej jego opis i wyniki.

Załóżmy, że mamy do pokonania od 1 do 10 kilometrów. To bowiem najczęstsza odległość, jaką mamy do pokonania w mieście. Jeśli mieszkasz na przedmieściach i dojeżdżasz codziennie – z całą pewnością możesz zapomnieć o carsharingu, bo jest za drogi i zbyt niepewny. Oraz o hulajnogach – bo to zbyt daleka odległość i pogoda jest zbyt niepewna. 

Przyjęte założenia:

1. Hulajnogą jedziemy ze średnią prędkością 15 km/h. 

2. Autem 30 km/h (bierzemy pod uwagę światła i umiarkowany ruch miejski). 

3. W założeniach wynajęcie auta kosztuje 50 gr minutę i 65 gr za kilometr. Źródło – Panek, 25.05.19.

4. A hulajnoga 3 zł na start i 50 gr za minutę, źródło Lime, 25.05.2019

Teraz popatrzmy na czas. Aut jest mniej i nie można ich zostawiać byle gdzie, jak hulajnóg. Jednocześnie, więcej czasu zajmuje uruchomienie auta niż hulajnogi (regulacja siedzenia, lusterek, obowiązkowo trzeba sprawdzić, czy nie ma uszkodzeń). Zakładamy więc, że znalezienie i regulacja auta to średnio 10 minut.

Dla hulajnóg dostępność jest duża i uruchomienie zajmuje moment, więc przyjmujemy 2 minuty. To co chcę obliczyć, to:

1. Czy bardziej opłaca się finansowo jeździć hulajnogą czy carsharingiem?

2. Co jest szybsze biorąc pod uwagę, że auta dłużej szukamy i uruchamiamy, ale jedzie, w przyjętych założeniach 2-krotnie szybciej. 

Warto zwrócić uwagę, że cena przejazdu hulajnogą jest bardzo wysoka, jest to zaskakujące, biorąc pod uwagę, że samo urządzenie jest bardzo tanie! Cena hulajnogi to około 3 tysiące złotych – uwzględniając czujniki, jakie ma wbudowane.

Cena samochodu to 50-200 tysięcy (od Toyota Yaris Hybrid – BMW i3).

Jest to więc kilkudziesięciokrotnie większa cena pojazdu! Oba wymagają nadzoru. Auta mniej częstego, ale kosztownego proporcjonalnie do kosztów – tankowanie, wymiana opon, czy mandaty dla kierowców. Zniszczenie lub wypadek, to problem dotyczący obu typu pojazdów, ale znów jest to znacznie wyższy koszt, jeśli są to auta.

Do pełnego obrazu można nadmienić też transport rowerowy. Jedną ścieżką poszło Acro – czyli pozostawianie rowerów w dowolnym miejscu. Aby maksymalnie uodpornić je na warunki – przykładowo zamiast pompowanych kół, jest pianka. Ciekawostką jest też Mevo w Trójmieście, czyli rower miejski wspomagany elektrycznie. Cieszy się tak dużą popularnością, że bardzo trudno znaleźć dostępny egzemplarz.

Podsumowując, boom na hulajnogi jest nieprzypadkowy

Bariera wejścia jest nieporównywalnie mniejsza – wystarczy rozwieźć hulajnogi po mieście i zapłacić amatorom za ich nadzór i ładowanie. Gdy się zepsują – można szybko po prostu dać nową!

Nie trzeba do nich stacji, a zwracają się bardzo szybko. Utrzymanie jest tańsze – przeważnie zajmują się tym zwykli ludzie, opłacani za podłączenie hulajnóg do gniazdka w domu. W przypadku samochodów, zakup jest 20-60 krotnie droższy. Również obsługa jest bardziej kosztowna. Należy też pamiętać, że trudniej kogoś przekonać do wyboru auta, niż hulajnogi, choćby ze względu na konieczność weryfikacji prawa jazdy. 

Co zaskakujące, cena za przejazd w przypadku hulajnogi może być podobna jak do auta! Tym samym możemy postawić hipotezę, że dopóki ruch elektrycznych pojazdów nie będzie tak masowy, że stanie się irytujący i niebezpieczny, czeka nas boom na hulajnogi elektryczne i inne pojazdy elektryczne indywidualnego transportu. Za kilka lat, prawdopodobnie pod wpływem wypadków i protestów przechodniów/kierowców może zostać uregulowany, ale trudno mi postawić hipotezę w jaki sposób.  

Jako eksperci od aplikacji mobilnych, trzymamy kciuki za wszystkie rodzaje transportu wykorzystującego smartfony. Bez boomu na aplikacje korzystające z GPS i aparatu fotograficznego, nie doszłoby do rewolucji w indywidualnym transporcie miejskim! 

I na koniec, pamiętajcie proszę, że w czasie jazdy czy to hulajnogą czy autem nie korzystamy ze telefonu! 

Komentarze:

Comments

comments