E-commerce i m-commerce w obliczu koronawirusa. Jak robią to najlepsi?
Istnieją takie branże, które nie dają się koronawirusowi. Niektóre wręcz kwitną, zapewniając właścicielom firm ogromne dochody. Takie firmy zwiększają zatrudnienie i rozwijają się w szalonym tempie. Korzystają ze zmienionych, w niektórych przypadkach na zawsze, przyzwyczajeń konsumentów. Z wytworzonej koniunktury, konieczności, okazji. Jedną z takich branż jest e-commerce i m-commerce, które rośnie w oszałamiającym tempie i potrzebuje rozwiązań utrzymujących ten wzrost.
Zamknięte sklepy i duże ograniczenia w przemieszczaniu się ludności sprawiły, że handel przeniósł się do internetu. Na potęgę rozwijane są sklepy internetowe, które notują rekordowe obroty i zyski. Klienci kupują praktycznie wszystko, nie tylko maseczki i środki dezynfekujące. O ile kategoria essentials, czyli środki spożywcze oraz kosmetyki i leki nadal kupowane są w klasycznych kanałach dystrybucji, o tyle wszystko inne bije rekordy sprzedaży internetowej.
E-commerce w obliczu koronawirusa
Długofalowe skutki obecnej sytuacji odczujemy dopiero za kilka miesięcy, ale wydaje się, że pierwsze wnioski można już formułować:
– Sklepy internetowe muszą od dzisiaj jeszcze mocniej konkurować o klienta;
– Muszą oferować znacznie więcej niż tylko niższa cena;
– Powinny rozszerzać ofertę produktową i zatrudniać więcej pracowników by sprostać rosnącemu popytowi;
– Powinny skupić się na relacjach z dostawcami i negocjować korzystne warunki współpracy;
– Miejscami powinny wręcz zredefiniować swoją politykę kontaktu z konsumentem i pomocy konsumenckiej.
Nie tylko ecommerce zyskuje na kryzysie. Także kurierzy i operatorzy pocztowi, dla których obecna sytuacja jest wręcz „okresem świątecznym bis”. Handel elektroniczny z roku na rok zyskuje na wartości, a obecnej sytuacji wręcz eksploduje. Takie kraje jak Polska, będące hubem logistycznym dla Europy i Azji, tym bardziej zyskują na sytuacji. Długofalowo zyskają natomiast ci, którzy będą w stanie dostrzec w tym większą okazję do stworzenia przewagi rynkowej.
Właściciele firm wiele wydatków traktują jako koszt, a nie inwestycję. Po koronawirusie to powinno się zmienić. Własna baza logistyczna to istotna przewaga konkurencyjna, która zapewnia wartość dodaną. Dla klienta, a to przecież on liczy się w tym wszystkim najbardziej. Krótsze czasy dostawy, większa ilość magazynowanych przedmiotów to realne możliwości dalszego zwiększania sprzedaży.
O tym, że można i warto, przekonują rynek kolejne firmy
InPost zaoferował usługę Paczka w Weekened, a teraz wystartował z programem obsługi urzędowej z poziomu paczkomatu. Dzięki temu klienci będą mogli nadać przesyłkę do dowolnego urzędu.
LPP rozwija handel internetowy. 2019 rok stał pod znakiem stabilnego wzrostu i odpowiadał za 12% wolumenu sprzedaży, 2020 jest początkiem inwestycji na dużo większą skalę.
Chiński kosmetyczny retailer zamknął 40% swoich placówek i skierował pracowników do pracy zdalnej. Istotnie zwiększył komunikację w social media. Skutek? O 200% większa sprzedaż niż w tym samym okresie 2019 roku.
Sieć supermarketów Hema przejęła pracowników aż 40 sieci restauracji, kin oraz hoteli. Będą obsługiwali zamówienia i dostawy do klientów.
Amazon planuje zatrudnić dodatkowych 100 000 osób w samych tylko Stanach Zjednoczonych. Zwiększony ruch i obłożenie spowoduje też minimalny wzrost stawki godzinowej.
Kto zyska, kto straci? Szanse i zagrożenia
Najwięcej zyskują ci, którzy już wcześniej byli na pozycjach liderów w swoich segmentach. Odzież i kosmetyki, elektronika czy książki, to „pewniaki”. Zyskuje jednak także e-grocery, które ma dotychczas miało 1% udziałów w całym rynku ecommerce.
Takie rozwiązania jak opcja „click&collect” w sklepach Żabka zdecydowanie przyczyniają się do wzrostu tego rynku. To nie klasyczne e-grocery, ale zdecydowany dowód na to, czy przyzwyczajenia konsumentów się zmieniają, a rynek musi na nie reagować i spełniać oczekiwania.
Stracą na pewno ci, którzy nie będą potrafili się dostosować. Produkty, które zdecydowanie wygrywają w walce o portfele klientów: rękawiczki jednorazowe, opiekacze do pieczywa, ;ekarstwa na kaszel, gotowe zupy w puszkach, witaminy, urządzenia do ćwiczeń domowych.
Cała ta lista jest jak najbardziej zrozumiała i nie wymaga komentarza. Rosnący na potęgę ecommerce zmienia krajobraz handlu w skali globalnej. Tylko na początku marca i tylko w USA znacząco zmalał wskaźnik ruchu w mallach, tamtejszych ogromnych centrach handlowych. To był początek. Teraz, kilka tygodni później, jest jeszcze gorzej.
Jaki e-commerce może skorzystać na sytuacji związanej z koronawirusem? Musi przede wszystkim rozpoznać zagrożenia i skupić się na rozwiązaniach:
Zaopatrzeć się w platformę do automatyzacji marketingu dla ecommerce. Komunikacja z klientami do dzisiaj absolutna podstawa.
Zadbać o integrację platformy z najpopularniejszymi systemami do tworzenia sklepów online.
Sprawdzić, czy narzędzie posiada opcje do prowadzenia spersonalizowanej komunikacji z klientami.
Upewnić się, że rozwiązanie posiada zestaw funkcjonalności do wszelkiego rodzaju powiadomień, takich jak push i web push, overlays, bannery, capping. Walka o uwagę użytkownika i jej utrzymanie dopiero się zaczyna.
Wygra ten, kto zapewni sobie odpowiedni poziom kontroli nad sprawowanym przez siebie biznesem i będzie w stanie skalować go na tyle, że utrzyma tempo rozwoju także po kryzysie. Sprzedaż to nie wszystko, liczy się także skuteczny marketing oferujący dotarcie do klienta.
Komentarze:
Comments