Sprawdzam – beacony w praktyce

Grzegorz Świerniak

25-11-2015
Sprawdzam – beacony w praktyce

Beacony – święty gral wszystkich zainteresowanych szerszym wykorzystaniem technologii mobilnych oraz znakomity temat do budowania marketingowego przekazu. Zwiększone zyski, dostęp do cennych informacji, innowacyjny wizerunek czy możliwości organizacji unikalnych przedsięwzięć i akcji promocyjnych. Wszystko to jest obiecywane sklepom i markom, które zdecydują się na tę technologię. Co mogą otrzymać sami klienci? Być może będzie to wartościowy kod rabatowy, jednak zacznie częściej nie otrzymają nic poza powiadomieniem.

Na samym początku chciałbym zaznaczyć, że opisywana tutaj sytuacja to moje pierwsze bezpośrednie zetknięcie z technologia beaconów. Do tej pory jedynie śledziłem doniesienia na temat tego rozwiązania i zastanawiałem się jak może sprawdzić się w naszych realiach. Kiedy dowiedziałem się, że jedno z poznańskich centrów handlowych – Plaza postanowiło wdrożyć je na swoim terenie we współpracy z zewnętrzną aplikacją, udałem się na miejsce by przekonać się jak to rozwiązanie sprawdza się w praktyce.

Początkowy kontakt można uznać za jak najbardziej pozytywny. Pobrałem appkę Qpony i już po chwili mogłem wygodnie przeglądać dostępne oferty. C.H. Plaza dysponuje własnym kafelkiem, gdzie dostępne było niemal 30 ofert z różnych segmentów produktów – najpopularniejsze były odzież i buty, gastronomia oraz elektronika. Wstępna lektura propozycji sklepów pozwoliła jednak stwierdzić, że wartościowych promocji jest tam niewiele i większość ogłoszeń była tak naprawdę zachęceniem do zapoznania się z pełną ofertą danej marki. Miałem jednak nadzieję, że gdy zjawię się na miejscu, legendarne beacony pozwolą mi bardziej zaangażować się w zakupy.

Niestety, w czasie całej mojej wizyty otrzymałem tylko jedno powiadomienie dotyczące oferty restauracji. Mimo kilku rund dookoła całego centrum, wchodzenia do różnych sklepów i kręcenia się przy najbardziej perspektywicznych miejscach (wejścia oraz tzw. foodcourt), nic więcej się nie wydarzało. Dla pewności sprawdziłem wszystkie ustawienia oraz wysłałem zapytanie z poziomu aplikacji odnośnie tego czy beacony nadal działają w tym centrum. Zgodnie z otrzymaną odpowiedzią, aplikacja nie spamuje użytkowników i wysyła powiadomienie tylko 1 raz do danej osoby. Fakt, że je otrzymałem ma oznaczać, że system funkcjonuje w centrum bez zarzutów.

Zdecydowanie brawa za przyjęcie takiej strategii, gdyż mało jest aspektów tak zniechęcających do nowych rozwiązań, jak spam. Nie zmienia to jednak faktu, że omawiana technologia właściwie nie miała wpływu na moją wizytę mimo, że była jej głównym celem. Dla uzupełniania warto również dodać, że informację o promocji w innym z lokalnych sklepów otrzymałem dalej w ciągu dnia przynajmniej dwukrotnie. Do Plazy celowo udałem się poza okresem największej aktywności beaconów, który według informacji miał przypadać na termin 6 do 10 listopada. Być może to właśnie miało decydujący wpływ na mój odbiór, ale wyszedłem z założenia, że jest to technologia, która ma działać cały czas a nie „od święta”.

Na podstawie takiego doświadczenia trudno mi ostatecznie wyrokować w sprawie popularyzacji beaconów. Mam jednak kilka spostrzeżeń, którymi chciałbym się z Wami podzielić. Najważniejsze z nich jest takie, że technologia ta jest skierowana stricte do sklepów, gdyż to właśnie one mogą czerpać wiele korzyści z uzyskiwanych informacji. Nie ma w tym oczywiście nic niewłaściwego, ale warto mieć świadomość, że nie jest to rozwiązanie „dla nas” tylko nami napędzane. To właśnie my dostarczamy detalistom danych na temat naszych zwyczajów zakupowych, preferencji czy nawet sposobu poruszania się. W tej sytuacji oczekiwałbym, że za moje zaangażowanie otrzymam odpowiednią rekompensatę w postaci dobrej oferty. Tymczasem większość propozycji z aplikacji pojawiła mi się również po zalogowaniu do sieci Wi-Fi centrum handlowego. Chociaż ich przeglądanie nie było tak komfortowe, miało jedną podstawową zaletę – nie musiałem podejmować działań ze swojej strony czy nawet wiedzieć o tym mechanizmie – po prostu z niego skorzystałem.

Co więc dalej z beaconami? Odpowiedź będzie zależna przede wszystkim od możliwości samych sklepów i marek. Żeby system rzeczywiście funkcjonował na co dzień, konieczna będzie ciągła aktywność przynajmniej kilku podmiotów. Na początku może nie sprawiać to problemów, jednak z czasem będzie coraz trudniej zainteresować kupujących.

Inna sytuacja może natomiast wystąpić w krajach takich jak USA, gdzie kultura spędzania czasu wolnego w centrach handlowych znacznie odbiega od naszej. Dla osób przebywających na zakupach wiele godzin w każdym tygodniu, beacony mogą okazać się świetnym sposobem na ich urozmaicenie i skorzystanie z atrakcyjnych ofert. Na naszym rynku natomiast widzę większą szansę przed sklepowym Wi-Fi, które zdaje się lepiej spełniać oczekiwania Polaków.

Komentarze:

Comments

comments