Satelitarny internet zmorą telekomów?

Kazimierz Piekarz

31-05-2021
Satelitarny internet zmorą telekomów?

Niebo pełne jest gwiazd, ciemnej materii oraz satelitów! Do niedawna w kosmosie znajdowało się niewiele ponad 2000 satelitów, jednak lada chwila Ziemię otoczą konstelacje dziesiątek tysięcy kolejnych. W efekcie internet stanie się dostępny na całej kuli ziemskiej, niwelując problem cyfrowego wykluczenia.

Takich dwóch, jak ich trzech, to nie ma ani jednego. Jeff Bezos, Elon Musk i Mark Zuckerberg posiadają jedne z najdroższych i najbardziej rozpoznawalnych marek na świecie. Ich łączny majątek wyceniany jest na ponad 200 mld USD. Ekscentryczni miliarderzy cieszą się taką sławą jak gwiazdy rocka i bez trudu uzyskali status ikon popkultury. Ich droga do gwiazd stała się możliwa, ponieważ angażują się w realizację najodważniejszych projektów. Do niedawna podobne zapędy mieli wyłącznie szaleni naukowcy z komiksów.

Kosmiczne projekty tej nieświętej trójcy to nowa liga w rankingu nietypowych inicjatyw. Słynne słowa “jako w niebie tak i na Ziemi” w ustach niestrudzonych miliarderów nabierają nowego znaczenia. Dominacja w przestrzeni kosmicznej ma im zapewnić trwałą hegemonię na świecie.

Gwiezdne wojny miliarderów

Jak twierdzi The Union of Concerned Scientists, organizacja założona przeszło pół wieku temu przez studentów i profesorów słynnej amerykańskiej uczelni MIT, na ziemskiej orbicie znajduje się ponad 2000 tysiące satelitów. Niedługo ich liczba ulegnie przynajmniej podwojeniu, gdyż Amazon planuje wystrzelić ich ponad 3 tysiące, co pozwoli dostarczyć szybki internet do regionów, w których nie był dostępny. Project Kuiper, bo taką nazwę nosi inicjatywa, wart 10 mld USD, jest w trakcie realizacji. Amerykański gigant e-commerce jeszcze nie zdecydował, czy podejmie się budowy własnych satelitów, czy też kupi je od strony trzeciej. Jak podaje OneWeb, samo wyprodukowanie jednego urządzenia to koszt około miliona USD. Wiemy natomiast w jaki sposób gigant e-handlu wypuści je na orbitę, w kwietniu br. Amazon ogłosił, że pierwszą partię urządzeń wyniosą na orbitę rakiety należące do United Launch Alliance (joint venture Boeinga i Lockheeda Martina).

Tymczasem SpaceX Elona Muska ma już na niebie około 1500 satelitów, z czego aż 420 dołączyło do nich w ostatnich 2-3 miesiącach, co jest tempem iście nieziemskim. Docelowo flota Starlink ma liczyć aż 12 tysięcy satelitów, z których każdy waży niewiele ponad 400 kg (najlżejsze jak dotychczas konstrukcje). Niektóre źródła podają nawet zawrotną liczbę 40 tys. urządzeń, które w niedalekiej przyszłości twórca Tesli miałby zawiesić na nieboskłonie. OneWeb także planuje wzbogacić firmament o pokaźną liczbę satelitów. Na oficjalnej stronie internetowej firmy czytamy, że ma ich być 900. Swoje trzy grosze planuje dorzucić Mark Zuckerberg, umieszczając na orbicie nieznaną jeszcze liczbę urządzeń.

Pliki z nieba

Według danych zebranych przez portal Statista, w 2019 roku blisko 4,5 mld ludzi na świecie było aktywnymi użytkownikami internetu, co obejmuje 58% światowej populacji. Wynika z tego, że ponad 40% ludzkości może nie mieć dostępu do globalnej sieci, z różnych powodów – położenia geograficznego, braku odpowiedniej infrastruktury, kwestii politycznych, ekonomicznych czy kulturowych. To głównie z myślą o nich Elon Musk i Jeff Bezos planują odpalić kosmiczny internet. Nie ma co się łudzić, że w tych dążeniach kierują się pobudkami natury altruistycznej, a nie chęcią zysku. Posiadanie takiej infrastruktury wiąże się z dostępem do olbrzymiej ilości danych. To również krok w kierunku dywersyfikacji przychodów. Jednak w perspektywie długoterminowej zarówno Facebook, jak i Amazon przede wszystkim zabezpieczają swoje podstawowe źródła dochodów. Dla Bezosa najważniejsza jest jego platforma handlowa. Satelitarny internet dostępny z każdego miejsca na ziemi będzie jak zastrzyk ze sterydami dla e-handlu.

Kosmiczne ceny

Dostawcy gwiezdnego internetu mogą liczyć na spore zyski również ze sprzedaży abonamentu. Z wewnętrznych dokumentów SpaceX wynika, że do 2025 roku firma planuje wypracować nawet 22 mld USD rocznego zysku operacyjnego – w większości ze sprzedaży satelitarnego serwisu internetowego.

Ile za taką usługę zapłaci zwykły Smith, Schmidt czy Kowalski?

Pierwszy miesiąc korzystania ze Starlinka kosztuje Kowalskiego blisko 3000 złotych (koszty sprzętu odbiorczego oraz dostawy), a za każdy kolejny miesiąc trzeba płacić abonament w wysokości 449 złotych.

Niewykluczone, że ceną za korzystanie z satelitarnego internetu będą nie pieniądze, lecz reklamy wyświetlane jego użytkownikom. Mogłyby one pojawiać się przy logowaniu lub wyskakiwać podczas surfowania w internecie. Zarówno dla Amazona, jak i dla Facebooka, taka opcja nie byłaby niczym nowym, obie firmy już zarabiają na sprzedaży powierzchni reklamowej. To, czy zdecydują się na taką ingerencję, w dużej mierze zależeć będzie od tego, czy wejdą we współpracę z lokalnymi telekomami. Jeśli wejdą, wiązać się ona będzie z wieloma ograniczeniami. Przy samodzielnej dystrybucji ograniczeń będzie mniej.

Prędkość nie z tej ziemi

O sukcesie tak przełomowych przedsięwzięć może decydować nie tyle cena abonamentów, co jakość świadczonych usług i ich konkurencyjność w stosunku do ofert firm telekomunikacyjnych. Jak podaje serwis Speedtest, mobilne sieci, do jakich mają dostęp nasze smartfony w technologii GSM, umożliwiają średnią prędkość pobierania danych 32 megabitów na sekundę (Mbps).

Jak na tym tle wypada internet satelitarny?

Zgłoszenie, jakie złożyła firma Elona Muska w amerykańskim urzędzie certyfikacyjnym w 2016, opisywało usługę internetową, która zapewni transfer danych na poziomie do 1 gigabita na sekundę i opóźnienia między 25 a 35 milisekund (ms). Testy rozpoczęte na początku 2018 we współpracy z siłami powietrznymi USA pozwoliły na osiągnięcie prędkości sięgającej nawet 610 Mbps.

Obecnie użytkownicy Starlinka mogą liczyć na prędkości pomiędzy 50 a 150 Mbps i opóźnienia nieprzekraczające 40 ms.

Jeszcze w lutym br. Elon Musk obiecał, że Starlink przyspieszy do około 300 Mbps, a opóźnienia nie będą przekraczać 20 ms. Tymczasem na początku maja w Niemczech przeprowadzono test przepustowości, w którym użytkownik uzyskał połączenie o prędkości 560 Mbps przy pingu 13 ms, a więc znacznie powyżej zapowiedzi.

Podobne prędkości od niedawna zaczęli oferować operatorzy korzystający z technologii naziemnego przesyłu danych, których infrastruktura zbudowana jest na światłowodach.

Warto jednak podkreślić, że test pokazuje raczej potencjalne, niż rzeczywiste możliwości sieci Starlink. Trzeba pamiętać, że liczba użytkowników korzystających z usługi, a więc i obciążenie, są na razie niewielkie.

Run na gwiezdny internet

Starlink będzie jednak potrzebował coraz więcej satelitów, gdyż dwa tygodnie temu SpaceX pochwalił się, że dotarło do niego już ponad 500 tysięcy zamówień. Satelitarny Internet Elona Muska cieszy się więc olbrzymim zainteresowaniem i to pomimo stosunkowo wysokich kosztów.

Nie wiadomo kiedy swoją ofertę zaprezentują pozostali operatorzy, jednakże, jeśli opisane powyżej plany dojdą do skutku, to w ciągu zaledwie dekady garstka firm umieści na okołoziemskiej orbicie więcej satelitów niż wszystkie mocarstwa razem wzięte, począwszy od pierwszego satelity, Sputnika 1 w 1957 roku.

 

Photo by NASA on Unsplash;

 

Komentarze:

Comments

comments