Potęga harmonii, czyli jak Huawei wygrał wojnę, zanim ta na dobre się rozpoczęła

Potęga harmonii, czyli jak Huawei wygrał wojnę, zanim ta na dobre się rozpoczęła

Sierpniowa Huawei Developer Conference była – tak jak wielu słusznie przewidywało – pokazem siły chińskiego koncernu. I to, rzecz jasna, nie w stylu uprawianym po drugiej stronie Pacyfiku, ale w myśl filozofii wypracowywanej w Państwie Środka od tysięcy lat.

Na przedstawicielach drugiego największego na świecie producenta smartfonów z rocznym przychodem przekraczającym 100 miliardów dolarów trudno jest wywrzeć nacisk oparty na sankcjach, zakazach i pogróżkach. Zwłaszcza jeżeli ci tajemniczo uśmiechnięci panowie są Chińczykami. Wydaje się, że planowane przez administrację Donalda Trumpa utarcie nosa azjatyckiemu gigantowi na naszych oczach przeobraża się w narodziny nowej ery w systemach operacyjnych urządzeń mobilnych. Ery, która może okazać się wielkim wyzwaniem dla Google’a i Microsoftu – amerykańskich kolosów na nieco chwiejnych nogach.

Tłumaczenie z chińskiego na nasze

Daleki jestem od wieszczenia końca takich systemów jak Android, iOS czy Windows Mobile, ale spójrzmy prawdzie w oczy. A te są coraz bardziej skośne! Wojna celna hucznie ogłoszona przez USA raczej nie przyniesie spodziewanych rezultatów, gdyż przeciwnik, który – w zamyśle Amerykanów – miał ugiąć się pod presją ekonomicznego ryzyka związanego z utratą części rynku, odkrył karty i… wygrał, zanim konflikt zaczął się na dobre. Co zadecydowało o zwycięstwie? Spokojne wytoczenie własnego działa o imponującym kalibrze i odpowiednim (bo międzykontynentalnym) zasięgu. Jego imię HarmonyOS!

O nowym chińskim systemie operacyjnym wróble ćwierkały już od dawna. Teraz jednak wiemy, że tajemniczy produkt, który wcześniej występował pod kryptonimami HongMeng OS, Ark OS czy Oak OS, oficjalnie będzie się nazywał HarmonyOS. Skąd ten pomysł?

– HongMeng w języku chińskim znaczy, mniej więcej, „otwarcie ziemi”. Najbliższym znaczeniowo angielskim słowem jest „genesis”, które oznacza „początek”. Nie są to zatem wyrażenia tożsame. Dodatkowo właściwa wymowa słowa HongMeng byłaby problematyczna. Zdecydowaliśmy się na nazwę Harmony, żeby uniknąć niepotrzebnych nieporozumień – wyjaśnił prezes Huawei Yu Chengdong.

Problemy z chińską fonetyką to jednak tylko część prawdy. Dla Chengdonga, podobnie jak dla innych przedstawicieli wielkich koncernów azjatyckich, nazwa tego szczególnego w zaistniałej sytuacji produktu ma też szczególne, żeby nie rzec: symboliczne znaczenie. Otóż ten lekki i funkcjonalny system ma za zadanie nie tylko harmonijnie zarządzać danymi (technologia rozproszonej architektury oraz wirtualnej magistrali), komunikować procesy i ich priorytety (deterministyczny silnik opóźnień) czy zapewniać pełne bezpieczeństwo użytkowania (zredukowany kod jądra – około 1/1000 kodu jądra Linuxa). HarmonyOS ma płynnie i automatycznie dostosowywać się do różnych elementów sterujących i zasobów pamięci, co umożliwia jego stosowanie na rozmaitych urządzeniach, takich jak tablety, inteligentne ekrany, głośniki czy moduły samochodowe. Na razie szefowie chińskiego koncernu nie wyrazili zainteresowania wprowadzeniem systemu do smartfonów oznaczonych logo Huawei. Wierzą im Państwo? Bo ja nie…

Pomruk azjatyckiego tygrysa

Huawei nie szuka okazji do eskalacji konfliktu, bo to nie leży w naturze i filozofii dalekowschodniej idei rozwoju gospodarczego. To nie jest koncepcja zrywów, przełomów i rewolucji – wręcz przeciwnie, mamy tu do czynienia z pochwałą cierpliwego i konsekwentnego działania ukierunkowanego na zdobycie dominującej pozycji. Stąd też w nazwie HarmonyOS mamy pełne prawo doszukiwać się drugiego dna: to nie tylko system sprawnie i płynnie obsługujący rozmaite typy urządzeń mobilnych, to także sygnał, że jego twórcy pragną – używając modnego dziś słowa: zrównoważonej – konkurencji na globalnym rynku urządzeń telekomunikacyjnych. Ale dziewiątego sierpnia w świat poszedł też jasny przekaz: jeśli ktoś zechce włożyć kij w szprychy tego dobrze naoliwionego koła zamachowego chińskiej gospodarki, to spotka się ze zdecydowaną reakcją. Rolę tarczy obronnej koncernu Huawei mają pełnić trzy elementy, przy czym ten ostatni to swego rodzaju opcja atomowa.

Trójka Chengdonga

W pakiecie zapowiedzianym na wspomnianej konferencji, która zgromadziła prawie 7000 tysięcy ekspertów i programistów z całego świata, znalazły się komponenty, które, przy poparciu znanego z patriotyzmu gospodarczego wewnętrznego rynku chińskiego, pozwolą spokojnie spać szefostwu Huawei. Pierwszy z nich to rzecz już znana, ale ciągle udoskonalana. EMUI 10, autorska nakładka na Androida, charakteryzuje się – w porównaniu z poprzednimi wersjami – szybszym uruchamianiem aplikacji, wyższą wydajnością oraz niższym opóźnieniem w opcji gier. Wyposażono ją także w funkcję o nazwie MultiScreen Collaboration, umożliwiającą bezproblemowe, bezprzewodowe, a przede wszystkim błyskawiczne sparowanie smartfona z pecetem i wyświetlenie na nim zawartości ekranu tego pierwszego, czy też HiCar – pozwalającą na podłączenie telefonu do systemu pokładowego w samochodzie.

Druga nowość to zapowiedź rozwoju technologii map drogowych we własnym systemie operacyjnym. To wyraźny sygnał dla androidowego sojuszu firm Open Handset Alliance, że Huawei może w każdej chwili pójść swoją drogą, wyznaczoną na skonstruowanej przez siebie mapie, która bez pomocy z zewnątrz poprowadzi do osiągnięcia zamierzonego celu! A jeśli pojawią się kłopoty?

Wtedy uruchomiona zostanie opcja trzecia, czyli globalna ekspansja HarmonyOS. Jak dotąd Huawei ustami swoich oficjeli zastrzega się, że system zostanie od tego roku zastosowany w inteligentnych ekranach, a potem sukcesywnie w smartwatch’ach, urządzeniach samochodowych i głośnikach. O smartfonach ani słowa, ale idę o zakład, że ich harmonizowanie mogłoby się zacząć właściwie od zaraz. Czy za oceanem dobrze zrozumiano to przesłanie?

Wymuszone zawieszenie broni

Aż nadto! Według wcześniejszych zapowiedzi od 19 sierpnia Huawei oraz 46 zależnych od niego spółek wpisanych na czarną listę Trumpa miały stracić prawo zakupu komponentów oferowanych przez amerykańskich producentów – w tym momencie wygasłaby także licencja na oprogramowanie mobilne Google’a. Tak się jednak nie stało. Zawieszenie broni w tej dziwnej wojnie zostało przedłużone o trzy miesiące. Czy potem rozpęta się prawdziwy konflikt gospodarczy? Wątpliwe. Wydaje się, że administracja USA po tym, co zechcieli jej pokazać szefowie Huawei zrozumie, że lepszy (choć może nie zawsze uczciwy) jest konkurent z nakładką na amerykańskiego Androida niż wizja harmonijnej ekspansji azjatyckiego systemu operacyjnego obsługującego miliardy urządzeń mobilnych na całym świecie…

Autor

Redaktor Jacek Skawiński

Współpraca – Krzysztof Wojewodzic

 

Komentarze:

Comments

comments