Co dalej z beaconami?

Łukasz Kłosowski

28-07-2015
Co dalej z beaconami?

Co dalej z beaconami i technologią Bluetooth Smart? Czy to tylko moda czy przyszło “nowe” w technologiach mobilnych i lokalizacyjnych?

Szymon Niemczura, współzałożyciel i CEO w Kontakt.io

Technologia Bluetooth Smart nigdy nie miała się lepiej niż teraz i są na to co najmniej trzy przesłanki. Po pierwsze udowodnione ROI. W ciągu ostatnich dwóch lat o tym, jakie wskaźniki można osiągnąć dzięki beaconom i marketingowi proximity przekonały się najważniejsze światowe marki w tym Facebook, Starbucks czy McDonald’s. Mówimy tu o konwersji na poziomie 50+ proc. czy wzroście nowych użytkowników o 600+ proc. po dodaniu beaconów do istniejącej aplikacji. Po drugie rosnąca sieć. ABI research ocenia, że do 2019 roku na rynku będzie już 60 milionów aktywnych urządzeń Bluetooth Smart, co oznacza sześciokrotnie wyższą dynamikę wzrostu niż w przypadku RFID czy kodów QR. Ostatnia przesłanka to wydarzenie sprzed kilkunastu dni i debiut Google w branży, czyli Eddystone. Era kontekstu i Internetu Wszechrzeczy właśnie nadchodzi.

Michał Stefański, CEO w MobileMS

Jeśli potraktować beacony jako część zjawiska bluetooth marketing, to ta technologia wkracza obecnie na „płaskowyż produktywności” (plateau of productivity). Zajmowaliśmy się bluetooth marketingiem już w 2008 roku. Przez ten czas ta technologia przeszła długą drogę. Nadajniki bluetooth obecnej generacji – czyli właśnie beacony – i całe systemy z nimi związane, stawiają przede wszystkim na bezpieczeństwo, mały pobór prądu oraz wygodę użytkownika. Kiedyś kontent przesyłany był przez bluetooth, co było czasochłonne i niewygodne. User, który w trakcie pobierania treści wyszedł z zasięgu nadajnika (max 30 metrów), otrzymywał komunikat o błędzie. Dziś beacon jest tylko „triggerem” akcji, a treści przesyłane są przez internet bądź są zaszyte we wcześniej pobranej aplikacji mobilnej. Branża odrobiła lekcję i w tej chwili jest gotowa na dostarczenie dobrych, działających rozwiązań. Na razie są to raczej „rodzynki”, ale te „rodzynki” rokują naprawdę dobrze.

Mamy nadzieję, że beacony staną się tak powszechne, jak karty zbliżeniowe czy Wi-Fi. Jest wiele kierunków, które wydają się perspektywiczne – choćby inteligentne domy, mobilne płatności czy cały szereg zjawisk wokół hasła „smart city”. Liczę na kreatywność ze strony różnych aktorów w mieście – władz, ale też aktywistów i organizacji pozarządowych. To technologia ściśle związana z miejscem. Wydaje się, że ludzie specjalizujący się w tym, powinni znaleźć nowe sposoby jej wykorzystania. Niedawny hackathon Beacon Valley pokazał, że polscy twórcy mają w tym temacie dużo do powiedzenia. Być może – jak to czasem bywa z innowacjami – skręcą w jakąś zupełnie nieoczywistą stronę i zagospodarują ważną niszę. Czekamy z niecierpliwością!

Renata Narożyńska, marketing manager Qpony.pl

O tym, czy beacony zrewolucjonizują rynek przekonamy się wkrótce, ale wszystko na to wskazuje. Eddystone – wypuszczone przez Google, potwierdza, że jest to obszar warty uwagi i inwestowania. Szybki przegląd urządzeń wykorzystujących BLE w ramach trendu IoT potwierdza atrakcyjność rozwiązań bazujących na Bluetooth Smart.

Dokładna analiza zachowań zakupowych, segmentacja, personalizacja, lojalizacja, grywalizacja to tylko niektóre z możliwości wykorzystywania BLE.

Polska adaptuje nową technologię bardzo szybko – zarówno patrząc na rynek hardware’u, jak i firm tworzących oprogramowanie obsługujące sensory. Kolejne wdrożenia pokażą jak skutecznie potrafimy wykorzystać beacony nie tylko w celu realizacji celów sprzedażowych, ale tak, by ułatwić życie klientom końcowym. Tylko takie podejście zyska bowiem ich akceptacje i to na niej przede wszystkim powinno zależeć firmom wykorzystującym beacony w komunikacji z klientem.

Łukasz Felsztukier, founder i CEO w Linteri

Beacony to pierwsze tak szeroko przyjęte urządzenie, która pozwalają nadawać kontekst fizycznym miejscom. Ich ogromną siłą jest masowa adaptacja tego standardu przez praktycznie wszystkich liczących się producentów mobilnych systemów operacyjnych. To początek zmian, które spowodują, że otaczająca nas technologia będzie coraz bardziej zintegrowana z naszym życiem w sposób przez nas niezauważalny. Kolejnym krokiem w tym kierunku jest niewątpliwie Eddystone – nowy standard beaconów wprowadzony ostatnio przez Google. Spowoduje on, że w przyszłości każdy smartfon z przeglądarką będzie mógł reagować na miejsca, w których się znajdujemy i dostarczyć nam funkcjonalności z nimi powiązane.

To, czego obecnie jesteśmy świadkami, to nieśmiałe początki technologii zbliżeniowych i niemowlęcy okres Internetu Rzeczy. W najbliższej przyszłości ujrzymy zaś niezwykle dynamiczny rozwój tego trendu.

Piotr Polański, product manager usługi Wszystko, Comarch

Patrząc na rynek nadajników beacon możemy stwierdzić, że zdecydowanie nie jest to tylko chwilowa moda. Pomimo tego, że technologia jest stosunkowo nowa, szybko wzbudziła zainteresowanie zarówno firm inwestujących w jej rozwój, jak i przedsiębiorstw decydujących się na wdrożenie tego typu rozwiązań w swoich sklepach, halach produkcyjnych czy galeriach handlowych.

Potwierdzać tą tezę zdaje się również fakt, że w technologię związaną z beaconami inwestują najpotężniejsze światowe firmy na rynku IT. Warto tutaj przypomnieć, że twórcą standardu iBeacon, na którym opierają swoje działanie beacony, jest firma Apple, a w ostatnim czasie do gry włączył się również Google wraz ze swoim nowo powstałym standardem Eddystone.

W tej chwili największym rynkiem zbytu, technologii opartych na beaconach są Stany Zjednoczone, gdzie z ich potencjału korzystają największe sieci handlowe takie jak Macy’s czy Walmart. Urządzenia te zyskują również coraz większą popularność na rynku polskim. W Comarch, gdzie produkujemy kompleksowe rozwiązanie: zarówno urządzenia Comarch beacon, jak i usługę Wszystko, widzimy rosnące zainteresowanie ze strony klientów chcących wdrażać ten trend w swoich firmach. Dzięki naszemu rozwiązaniu firmy mogą już dziś zakupić urządzenia i dzięki usłudze Wszystko uruchomić spersonalizowane oferty w swoich obiektach, np. sklepach. W tej chwili, jedna z największych galerii handlowych w Polsce zdecydowała się przeprowadzić testy naszego rozwiązania.

Adam Pachucki, co-founder w Everytap

Poprzedni rok był przede wszystkim czasem eksperymentów, testów i pilotażowych wdrożeń w małych firmach, startupach i globalnych korporacjach. Trwający rok to z kolei wchodzenie w fazę faktycznych realizacji. Dopiero teraz hype medialny, entuzjazm zwolenników czy pesymizm niektórych wobec rozwiązań opartych o beacony zacznie być faktycznie weryfikowany.

To się zaczyna potwierdzać w retailu, w kawiarniach czy restauracjach, na stadionach, podczas eventów (konferencje, festiwale muzyczne) itd. Nie powinniśmy być zaskoczeni, ponieważ beacony dokładają niezłą porcję kontekstu, na podstawie której przez smartfona można wzbogacać lub ułatwiać interakcje użytkownika z otoczeniem. Każda technologia dodająca choć krztę kontekstu, a niewymagająca bezpośredniej interakcji użytkownika, będzie hitem.

Beaconów zatem będzie wokół nas coraz więcej, natomiast jako zwyczajny użytkownik niekoniecznie będziemy tego świadomi, bo nie będzie takiej potrzeby. Będzie nam po prostu wygodniej się korzystało z wielu aplikacji, dzięki ich głębszemu dostosowaniu do naszych potrzeb i ułatwionych interakcji.

Beacony są przede wszystkim odpowiedzią na istniejący od lat problem w precyzyjnej lokalizacji smartfonów w przestrzeni. Jest GPS, RFID i NFC. Beacony łatają dziurę pomiędzy. Nie jest to zatem moda, a rozwiązanie bardzo poważnego problemu. Beacony jako takie nie odejdą, choć technologia w nich zaszyta będzie ewoluowała.

Komentarze:

Comments

comments