2020, czyli technologia w obliczu kryzysu

Krzysztof Heyda

07-01-2021
2020, czyli technologia w obliczu kryzysu

Powiedzieć, że 2020 był ciężki to nic nie powiedzieć. Doświadczamy na niespotykaną skalę izolacji, zmiany stylu życia i zwiększonej obawy nie. Nasze priorytety i potrzeby zmieniły się, a wynikiem tego są również zmiany w technologii oraz w trendach technologicznych. Niektóre aspekty mocno przyśpieszyły, jak aplikacje zakupowe czy dostawy do domu. Inne mocno zwolniły – chociażby usług carsharingowe czy przejazdowe typu Uber.

Życie na Zoomie

Globalny lockdown odciął nas od świata zewnętrznego. Zarówno w życiu osobistym, jak i zawodowym (zwłaszcza w tym ostatnim) musieliśmy szukać alternatywnych form kontaktu, zamiast tego twarzą w twarz. I tak tysiące spotkań, delegacji, warsztatów czy lekcji przeniosło się ze świata rzeczywistego, do wirtualnego – na Zooma, Teamsy czy Google Meet. Początek był trudny – usługi te nie były gotowe na tak duży ruch. Dodatkowo zaczęły z nich korzystać nie tylko korporacje, dla których już przed pandemią były to powszechne narzędzia, ale do milionów pracowników dołączyło tysiące uczniów.

W kwietniu 2020 na Zoomie przeprowadzano 300 milionów połączeń dziennie! To 50% wzrost w stosunku do wcześniejszego miesiąca i ogromny przeskok z 10 milionów połączeń dziennie w grudniu 2019. Również MS Teams, flagowy komunikator ze stajni Office 365, zanotował ogromne wzrosty. Liczba użytkowników webowej wersji komunikatora wzrosła z 39,2 mln w styczniu 2020, do 187 milionów w marcu 2020.

Poza problemami wydajnościowymi pojawiły się również obawy dotyczące prywatności użytkowników. Na przykład korzystający z Zoom mogli doświadczyć tzw. „zoombombingu”, podczas którego do połączenia dołączały osoby bez zaproszenia. Było to możliwe przez łatwe do zgadnięcia czy sforsowania ID połączeń. W efekcie Zoom na trzy miesiące wstrzymał wydawanie nowych funkcjonalności, a skupił się na bezpieczeństwie wersji 5.0.

Można również zażartować, że przerzucenie życia na wideokonferencje wpłynęło na modę. Mówiąc ogólnie – u góry biznes, na dole relaks.

E-commerce w akcji

Sprzedaż w internecie rozwija się od wielu lat. W 2019 roku 60% internautów dokonywało zakupów w polskich sklepach internetowych, a 26% w zagranicznych. Wiadomo było, że rozwój kanałów internetowych jest koniecznością dla praktycznie każdej firmy, tylko dla niektórych szybciej, dla innych później. No i pojawił się 2020. Zamknięcie galerii i sklepów spowodowało w niektórych wypadkach wręcz konieczność udania się do intenetu. Chyba najbardziej ucierpiały duże marki odzieżowe, które mimo budowanych latami sklepów internetowych, nie były w stanie wyrównać w nich strat spowodowanych brakiem zamknięcia sklepów stacjonarnych. Przykładowo LPP, polska firma będąca właścicielem marek jak Reserved czy Cropp, zanotowała 30% spadek sprzedaży od maja do lipca rok do roku. Przychody były niższe o 10 proc. rok do roku, przy podwojeniu sprzedaży internetowej.

Rozkwit przezywają za to wszelkie firmy dostawcze. Zarówno te typowo kurierskie, jak i dostarczające posiłki czy zakupy – Glovo, Uber Eats, Wolt. W przypadku Glovo, hiszpańskiego startupu działającego już w 650 miastach, od marca do maja 2020 roku liczba partnerów w Polsce wzrosła średnio o niemal 50 proc. Średnio w czasie pandemii aplikacja notowała około 23 proc. wzrostu w tym zakresie miesięcznie. I to są nie tylko restauracje, ale również sklepy czy stacje benzynowe (oczywiście z ofertą spożywczą). Na przykład w Glovo można zamówić i zaplanować zakupy w Biedronce, a Uber Eats pozwala na szybkie dowiezienie niezbędnych produktów z Żabki.

Również firmy kurierskie mają co robić, przy okazji stale zwiększającej się liczbie zamówień. Najjaśniejszym przykładem jest InPost, który w tym roku rozbudował swoją sieć o 4000 nowych paczkomatów, dzięki w sumie już w 9000 maszynach można odebrać swoje paczki. InPost mocno inwestuje też w swoją aplikację mobilną, która pozwala nie tylko na szybki i bezdotykowy odbiór paczek, ale również ich wygodne nadawanie, bez konieczności przylepiania listu przewozowego. Również Żabka dodała do swojej aplikacji mobilnej funkcję Żappka Post, dzięki której można nie tylko śledzić status swojej paczki, ale również odebrać ją bez konieczności wpisywania kodu odbioru. Wystarczy sczytać barcode z aplikacji.

Czytaj także: InPost Mobile: 4 miliony użytkowników w ciągu 1,5 roku

Wirtualność i bezdotykowość zakupów wpłynęła też na rozwój płatności cyfrowych. Początek pandemii przyniósł zwiększenie limitu transakcji zbliżeniowych do 100 zł bez konieczności wpisywania PIN-u. Do wielu aplikacji dodano możliwość płatności cyfrowych za zakupy w sklepie fizycznym. I tak za zakupy zapłacimy aplikacją w Lidlu (Lidl Pay), Żabce (Żappka Pay), za paliwo na stacji Circle K. Przyszły rok przyniesie nam kolejne zmiany – bezpieczniejsze, ale potencjalnie dłuższe transakcje, dzięki wejściu w życie dyrektywy PSD II. Przyniesie także BLIKA zbliżeniowego, który zostanie udostępniony prawdopodobnie w II kwartale 2021.

Czytaj także: Roczna publikacja „Płatności cyfrowe 2020” do pobrania w tym miejscu

W telefonie giętko i szybko

W przypadku hardware smartfonów zwykle odczuwamy pewne zmiany bardziej jako ewolucję, niż rewolucję. W 2020 roku mam jednak poczucie, że kilka nowych par drzwi zostało otwartych.

W 2019 roku Samsung zaprezentował Samsung Galaxy Z Fold – pierwszy telefon seryjnie produkowany z giętkim ekranem. Smartfon nie wytrzymał pierwszych recenzji – głównie z powodu delikatności swojej sztandarowego ficzera, czyli giętkiego ekranu. Samsung szybko wycofał go, dopracował co trzeba i w 2020 pokazał dwa modele z giętkimi ekranami – nowego Folda oraz mniejszego, składanego w poziomie Z Flipa. To mój główny nowy telefon – ogólnie bardzo pozytywnie go odbieram, ekran na razie działa bez problemów, a jakoś kolorów itd. nie ustępuje normalnym smartfonom. Co prawda zgięcie jest widoczne, ale tylko na wyłączonym ekranie. Czuć je pod palcami, jednak w trakcie użytkowanie nie przeszkadza.

W tym samym czasie Motorola pokazała swój „telefon z klapką” czyli nowego RAZRa, który, mimo że jest (w mojej opinii) ładniejszy od Samsunga Z Flipa, to jednak o wiele słabszy jeśli chodzi o specyfikację (zwłaszcza jak spojrzy się na ceny tych telefonów). Do tego grona dołączył jeszcze Huawei ze swoim pięknym Mate X, ale bez usług Google. Cóż, widać nie można mieć wszystkiego. Tak czy inaczej widać, że telefony z wyginanym ekranem zostaną z nami na dłużej.

2020 rok przyniósł nam również mocny rozwój 5G. Nowa, szybka sieć przestała być eksperymentem i futurologią, a stała się faktem. Każdy polski operator oferuje już zarówno zasięg 5G (oczywiście daleko mu do pokrycia całego kraju, na razie nowa sieć dostępna jest głownie w dużych miastach), jak i dostęp do urządzeń współpracujących z tym standardem. I są to już nie tylko urządzenia flagowe, ale również ze średniej półki – za 1500 zł da się już znaleźć telefon, który zabierze nas do przyszłości.

Ciekawostką jest również wspomniany wcześniej Huawei. Chiński producent elektroniki został odcięty od dóbr amerykańskiej myśli technicznej, czyli może działać na ogólnodostępnym Androidzie, ale nie może korzystać z usług Google. Mimo to zdaje się radzić sobie całkiem dobrze. Ten rok poświęcił na rozwój swojego sklepu z aplikacjami App Gallery, z naciskiem na dostępność w nim popularnych aplikacji. W kontekście zbliżającej się zmiany władzy w Białym Domu, a przez to możliwości zniesienia bana na amerykańskie usługi dla chińczyków, bardzo ciekawe jak to się dalej rozwinie. Czy Google Play wróci na chińskie telefony? Czas pokaże.

Czytaj także: Czym jest Huawei AppGallery? Nowa przestrzeń na działania reklamowe

W 2021 wchodzimy pełni nadziei

Wbrew oczekiwaniom minutę po północy 1 stycznia 2021 nie zniknęły wszystkie nasze problemy z 2020. Pandemia dalej trwa, ale pojawiające się szczepionki, dają szansę na stopniowy powrót do normalności. Tylko normalność na pewno będzie inna. W wielu firmach praca zdalna – przynajmniej w pewnym wymiarze – zostanie z nami na zawsze. Inwestycje poczynione w rozwój e-commerce na pewno nie pójdą na marne – po prostu przyśpieszyliśmy nieuchronne.

Czego technologicznie oczekuję po 2021 roku? Na pewno by w końcu któryś z asystentów głosowych przemówił po polsku – jest ku temu wielka szansa w tym roku. Zanosi się też na pojawienie się Amazona w naszym kraju, a to na pewno namiesza na lokalnym rynku. Allegro już zapowiedziało stworzenie sieci 3000 urządzeń do odbiorów paczek – jest to zarówno uniezależnienie się od InPostu, jak i przygotowanie na walkę z amerykańskim gigantem. Będzie ciekawie.

 

Komentarze:

Comments

comments